Jak określiłybyście swój styl ubioru? Ja prawdę mówiąc, nie wiem. Najprostsze określenie, jaki przychodzi mi do głowy, to zwyczajny. Lubię ubierać się w elegantsze stroje tzn. wolę balerinki niż trampki, luźne koszulki + naszyjniki niż bluzy z kapturem, jeansy z wysokim stanem niż dresy, lepiej się czuję w płaszczyku i botkach niż w parce i timberlandach. Ale nie mam ściśle określonego stylu, nie trzymam się ściśle określonych schematów. Wyglądam na pewno jak co druga dziewczyna na ulicy i mam to w nosie! Mogę mieć taką samą torebkę, jak połowa dziewczyn z mojego miasta, i co z tego? Noszę to, co mi odpowiada, co mi się podoba i w czym dobrze się czuję. Nie jestem ślepo zapatrzona w modę, noszę ubrania z lumpeksów, nie posiadam ubrań z drogich sklepów, bo zwyczajnie mnie na to nie stać, no chyba, że znajdę droższe marki w second handach, i wiecie co? Dobrze mi z tą moją zwyczajnością.
Zdjęcia do tego wpisu robiliśmy już jakiś czas temu, do tego były robione w ekspresowym tempie. W tym stroju byłam na urodzinach siostrzeńca mojego męża. Postawiłam oczywiście na moją zwyczajność z nutką elegancji. Na sobie mam bluzkę, którą kiedyś kupiłam w sklepie Frog. Spodnie z wysokim stanem są ze sklepu Tally Weijl. Buty kupiłam już jakiś czas temu w Tesco, naszyjnik jest z Sinsay a torebka z ryneczku.
Życzę miłego wieczoru. :)
Zapraszam na FACEBOOK | BLOGLOVIN | INSTAGRAM | ALLEGRO