Quantcast
Channel: Szczęściem jest być Kobietą.
Viewing all 139 articles
Browse latest View live

Z pamiętnika młodej żony - zdjęcia z naszego ślubu

$
0
0
Uważam, że zdjęcia i film ze ślubu, to jedne z najpiękniejszych pamiątek, które pozostają nam po tak ważnym dniu, jak dzień ślubu. Nie wyobrażałam sobie, aby nie mieć na ślubie kamerzysty czy fotografa. Wiem, że różni są ludzie, coraz częściej zdarza się, że młodzi nie chcą brać nikogo, kto może uwiecznić ten dzień, często mówią, że przecież wszystko będą pamiętać, co dla mnie nie jest prawdą, słyszy się też o tym, że przez fotografa czy kamerzystę goście się krępują, hm.. no cóż, to jest dzień Państwa Młodych i to oni mają się czuć dobrze przy kamerach, to dla nich film i zdjęcia mają być pamiątką do końca życia, czymś, co kiedyś pokażą swoim dzieciom. Co kto lubi, każdy ma swoje racje i nie mówię, że to jest złe, niech każdy robi to, co uważa za słuszne. :) Dodam tylko, że ja z tych emocji wiele nie pamiętam, więc zdjęcia i film są cudownym powrotem do wspomnień. 




Pewnie dla niektórych z Was może to być dziwne, że zdjęcia dodaję dopiero teraz.. Filmik dodałam miesiąc po ślubie, a zdjęcia ponad 4 miesiące po tym dniu. Niestety, tyle czasu czekaliśmy na zdjęcia. Nasz fotograf to niesamowicie niesłowny człowiek, kilkanaście razy zmieniał termin spotkania, nie dotrzymywał słowa,  nie odzywał się w wyznaczonym dniu, dostaliśmy zdjęcia praktycznie miesiąc po terminie w umowie.. został nam polecony, ale nie wiem, czy my też go komuś polecimy, wątpię. Ja jestem słowną osobą, jak powiem, że coś zrobię, to to zrobię, często zostawałam po pracy, aby zrobić zlecenie, bo obiecałam, że będzie gotowe - i było. Ci z Was, którzy śledzą mnie na Instagramie, na pewno wiedzą o tej sytuacji.

Koniec sytuacji z fotografem, zapraszam do obejrzenia zdjęć, które są najprzyjemniejszą częścią tego wpisu. :)


I jak podobały Wam się zdjęcia? :)

O czym macie ochotę jeszcze przeczytać? Pomyślałam, że zrobię wpis o swojej wiązance ślubnej, o kwiatach, które zostały w niej użyte. Miałam dużo pytań o wiązankę, więc mam nadzieję, że zaspokoję ciekawość. :)


                                                     Zapraszam na FACEBOOK BLOGLOVIN | INSTAGRAM | ALLEGRO





Nowości #62

$
0
0
Zdjęcia do tego postu zrobiłam w zeszły weekend, ale wiecie co? Nie mogłam zabrać się do napisania wpisu. Ten miesiąc jest dla mnie dość ciężki, z niecierpliwością czekam na poniedziałkowy wieczór, może sytuacja już się trochę wyjaśni, a najlepiej, jakby był już Nowy Rok, nie mam ochoty na Święta w tym roku. Do tego wszystkiego we wtorek znów przeszyłam sobie palec na maszynie do szycia... Jeśli śledzicie mnie na bieżąco na Instagramie, to na pewno o tym wiecie. Dobra, starczy już moich żali, przechodzimy do zakupów. :)



Skompletowaliście już swoją garderobę na zimę? Ja bardzo chciałam kupić sobie nowy płaszcz, chustę oraz kozaki. Płaszczyka szukałam dość długo, ale powiem Wam szczerze, że za późno za to szukanie się zabrałam. Szukałam w sieciówkach, na hali targowej, na Marywilskiej w Warszawie, w outlecie Factory, szukałam też w second handzie i na Allegro. Miałam w głowie swój taki mniej więcej wymarzony płaszcz, jednak takiego nigdzie nie znalazłam... Wpadł mi w oko płaszcz na Allegro, kosztował stosunkowo niedużo, bo 150 zł. Spodziewałam się, że płaszcz będzie na dole szeroki, ale nie wiedziałam, że aż tak.. Wyglądałam w nim dosłownie jak szafa. Nie chciałam go odsyłać, bo jakość jest w porządku, jest dość ciepły, pomyślałam, że muszę go przerobić i pomogła mi w tym szwagierka. Z dołu ścięłyśmy dobre 80 cm, więc wyobraźcie sobie, jak musiał odstawać. Idealnie nie jest, nie układa się do końca tak, jakbym chciała, ale mam nadzieję, że jeszcze się 'uleży', na pewno jest dużo lepiej niż było. :) Wydłużyłam sobie też rękawy. Nie chodziłam w nim jeszcze, na razie jest mi za gorąco na kozaki, więc i płaszczyk musi troszkę poczekać. 


Jeśli mowa o kozakach, te, które widzicie poniżej kupiłam na Marywilskiej. Chciałam dopasowane, długie kozaki, najlepiej za kolana. Przymierzyłam takie po raz pierwszy i mąż kręcił głową, mówił, że nie wyglądały dobrze i faktycznie miał rację, na moich długich nogach kozaki za kolana wyglądały dość dziwnie, do tego w okolicy kolana dziwnie odstawały, więc dałam sobie spokój i kupiłam troszkę krótsze buty. Też nie są moimi ideałami, ale ze wszystkich, które przymierzałam, te były chyba najlepsze. Wszystkie kozaki mi odstawały, więc to był dość ciężki wybór. Te buty kosztowały 80 zł, mają fajny kożuszek w środku, podeszwa też nie jest najgorsza, mam nadzieję, że się sprawdzą. Dodam, że u siebie na hali targowej nie mogłam znaleźć długich kozaków, więc w sumie dobrze, że kupiłam te. 


Wiecie, że dotychczas nie miałam ładnej, małej, czarnej torebki? Tzn. miałam czarne torebki, ze skóry, kupione w ciucholandach, mają taki 'babciowy' styl, z jakby naszywanymi łatkami, bardzo je lubię, ale nie nadają się, żeby założyć je do czegoś eleganckiego. Taka torebka zawsze się przyda, kosztowała 50 zł i została kupiona w Centrum Chińskim. 


Nad poniższą torebką trochę się wahałam.. Kupiłam ją w ciucholandzie, była nowa i kosztowała 40 zł. W sumie to nie noszę torebek w takim kolorze, ze względu na to, że szybko się może ubrudzić od jeansów, ale ta jakoś szczególnie mnie zauroczyła i postanowiłam, że zabiorę ją ze sobą do domu. Swego czasu polowałam na te torebki na Allegro, marzyła mi się czarna.


O książce Red Lipstick Monster dużo mówić nie trzeba, chyba cała blogosfera o niej słyszała. Początkowo miałam jej nie kupować, pomyślałam, że przecież dużo informacji jest na jej kanale, ale z drugiej strony, lepiej mieć czegoś papierową wersję, niż za każdym razem wyszukiwać i włączać filmiki na Youtubie. Na temat książki za dużo się nie wypowiem, gdyż przeczytałam dopiero kilkanaście stron, nie mam czasu na spokojne przeczytanie jej. Dodam, że książkę kupiłam w księgarni u mnie w galerii i kosztowała 42 zł. 


Z zakupami kosmetycznymi nie szalałam, kupiłam tylko kasetkę i nowy cień do brwi z Inglota, rozświetlacz z Lovely oraz pomadkę Make Up Revolution.


Na koniec dodam Wam, że ostatnio cały czas szukałam ładnej sukienki na Święta. Wymyśliłam sobie, że chcę czerwoną, rozkloszowaną sukienkę, szukałam nawet takiej, ale wszystkie, które mi się podobały, były na mnie za krótkie.. Po czasie doszłam jednak do wniosku, że czerwień niekoniecznie pasuje do koloru moich włosów, więc zaczęłam poszukiwanie kobaltowej sukienki, w tym kolorze czuję się bardzo dobrze i mój mąż mnie w takim lubi. :) Przeszukiwałam mnóstwo sklepów Internetowych, ale nic szczególnego nie znalazłam, byłam też w sieciówkach, ale tu też nie było. Sprawdzałam na stronie https://www.chiclook.pl/, spodobała mi się jedna sukienka, o TA, szkoda tylko, że nie jest kobaltowa, moją uwagę przykuła też z pozoru klasyczna biała koszula, ale tego typu wydatki będą musiały trochę poczekać. Koniec końców kobaltową sukienkę kupiłam u siebie na hali targowej. Postaram się Wam ją pokazać po Świętach. :)


A Wy co ostatnio ciekawego sobie kupiłyście?

_____________________________________________________

                                                        Zapraszam na FACEBOOK BLOGLOVIN | INSTAGRAM | ALLEGRO




Kilka nowości z okresu Świątecznego. #63

$
0
0

Witajcie! Na początku chciałabym Was przeprosić za to, że w tym roku na blogu nie pojawiły się życzenia Świąteczne.. Wspominałam Wam o tym, że grudzień a właściwie okres Świąt był dla mnie dość ciężki, więc za bardzo nie miałam ochoty włączać komputera, aby zaglądać na blog. Dodałam tylko szybko życzenia na Facebooka i Instagram przez telefon. Tak czy inaczej mam nadzieję, że Wasze Święta minęły w ciepłej i rodzinnej atmosferze. Na szczęście wszystko jest już u mnie w porządku. Nie przedłużając, zapraszam Was na nowy wpis, w którym pokażę Wam kilka moich przedświątecznych zakupów oraz kilka świątecznych prezentów od bliskich.


Napisałam Wam w ostatnim wpisie o tym, że chciałabym kupić sobie na Święta sukienkę, najchętniej czerwoną bądź kobaltową. Sukienkę kupiłam kilka dni przed Świętami na hali targowej u mnie w mieście, jest ona z dość dziwnego materiału, który przypomina piankę. Kosztowała 80 zł i przyznam szczerze, że czułam się w niej bardzo dobrze. Poniżej możecie zobaczyć, jak wyglądałam w tej sukience na Wigilii. Zdjęcie nie jest najlepszej jakości, ale ważne, że widać, jak sukienka leży. :)



Sukienka z poniższego zdjęcia jest prezentem od mojej mamy. Bardzo dobrze wygląda na mojej figurze, bo maskuje brzuszek i boczki. Jest elegancka i klasyczna, wszędzie można ją założyć. Sukienka jest z Reserved.


Kilka dni temu napisałam Wam na Instagramie, że miałam całkiem udane zakupy w second handzie, chciałyście zobaczyć moje łupy, więc zrobiłam dla Was zdjęcia. Kupiłam bardzo ładny sweterek z rozcięciem z tyłu, założyłam go na Boże Narodzenie do czarnych rurek z wysokim stanem, do tego dość wyraźne kolczyki i wisiorek, świetnie się w tym czułam, klasycznie i elegancko. Dwie kolejne rzeczy to zwykłe bluzki, takie na co dzień. Jak możecie zauważyć, wybrałam same szare ubrania, ostatnio dobrze czuję się w tym kolorze, najlepiej w melanżu.


Jeśli chodzi o biżuterię i dodatki, w moje ręce trafiło kilka rzeczy, przede wszystkim piękny naszyjnik od mojej mamy. Miałam go już raz na sobie, w drugi Dzień Świąt, do kremowej bluzki i rozkloszowanej spódnicy skórzanej. Bardzo mi się podoba. Mama w prezencie dała mi też srebrne, malutkie kolczyki w kształcie znaku nieskończoności, przesłanie piękne, wzór też mi się podoba, cały czas mam je w uszach. :)


Już pewnie nie raz dało się zauważyć, że ja jestem często w tyle za trendami, tak też jest i tym razem - wreszcie kupiłam pasek ze złotą blachą. Miałam założyć go na Święta, jednak zmieniłam zdanie. Pasek na pewno przyda mi się do sukienek na wesela, których w przyszłym roku mam kilka!


Ostatnią sprawą będą kosmetyki, nie będę się tu zbytnio rozdrabniać, powiem tyle, że od siostry dostałam masełko do ciała i do ust z Bielendy. Kosmetyki pachną jak malinowa guma Mamba, to na prawdę nieziemski zapach i dość długo otrzymujący się na skórze.


A Wy co ostatnio ciekawego sobie kupiłyście?

Będąc w temacie zakupów, kupiłyście już sobie kreację na Sylwestra? Wybieracie się na jakiś bal czy może domówka? Ja miałam w planach wyjście na bal Sylwestrowy, ale niestety nie wyszło.. Gdybym jednak na ten bal poszła, musiałabym poszukać jakiejś kreacji, niby w domu bym coś znalazła, ale wiadomo, coś nowego fajnie byłoby założyć. :) Spodobała mi się np. TA czarna sukienka, niby mała czarna (a raczej granatowa), ale jednak ma w sobie 'to coś'. :) Na stronie https://www.chiclook.pl/ wiele rzeczy wpadło mi w oczy, niestety po Świętach z zakupami trzeba przystopować. :):) To jak z tym Waszym Sylwestrem? :)

_____________________________________________________

                                                        Zapraszam na FACEBOOK BLOGLOVIN | INSTAGRAM | ALLEGRO


Podsumowanie roku 2015

$
0
0
Rok 2015 był bardzo ważnym dla mnie rokiem, pokuszę się nawet o stwierdzenie, że jednym z najważniejszych w moim życiu. Działo się dużo dobrego, spełniłam swoje marzenia, ten rok zdominowało jedno wydarzenie a mianowicie mój ślub, dodatkowo obroniłam pracę magisterską oraz wróciłam do naturalnego koloru włosów. Zapraszam Was na małe podsumowanie:



STYCZEŃ

W tym miesiącu zmienił się szablon na blogu, który jest do dziś. Wcześniej szablony zmieniałam sama, postanowiłam jednak poprosić kogoś o pomoc i zlecić wykonanie szablonu, chciałam, żeby było "profesjonalniej". :) W styczniu zrobiłam też TAG, który podsumowywał rok 2014 oraz wpis z harmonogramem ślubnym, który cieszy się Waszym dużym zainteresowaniem. W miesiącu tym zamieściłam również post z inspiracjami na studniówkę, myślę, że ten temat jest aktualnie na czasie oraz wpis z zakupami, w którym zrobiłam na prawdę ładne zdjęcia moim Nikonem, który kupiłam miesiąc wcześniej.


LUTY

W lutym było mało postów: zrobiłam pierwszy wpis ze zdjęciami, które publikuję na Instagramie, dodałamprzepis na pyszne Qurrito. Na blogu pojawiła się też stylizacja w której po raz ostatni mam ciemne włosy. Będąc w temacie włosów, w lutym zmieniłam ich kolor, z ciemnego brązu przeszłam na mój naturalny rudy.


MARZEC

1 marca pojawił się na blogu wpis, który cały czas cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem wśród Was, mowa o wpisie z pomysłami na zabawy weselne i oczepinowe. Wpis ten jest cały czas na pierwszym miejscu wśród najpopularniejszych notek na blogu. W lutym pojawił się ostatni wpis ze stylizacją, w której mam ciemne włosy a w marcu dodałampierwszy post z rudymi włosami! W miesiącu tym podałam Wam też po raz pierwszy przepis na tort, i to nie byle jaki, bo chałwowy z nutką alkoholu oraz dodałam wpis na temat kosmetyków mineralnych.

KWIECIEŃ

W kwietniu dodałam post ze stylizacją, która cały czas bardzo mi się podoba, jest elegancka i klasyczna. Pojawił się wpis na temat zaproszeń na ślub oraznaszej księgi wpisów gości weselnych. W kwietniu mieliśmy nasze pierwsze przedślubne spotkanie z księdzem, napisałam więcwpis o tym, jak takie spotkanie wygląda.

MAJ

Maj był miesiącem weselnych projektów "zrób to sam", pokazałam Wam, jak zrobić zawieszki na wódkę oraz instrukcję wykonania kart (zaproszeń) dla świadków weselnych. Napisałam też wpis o tym, co u mnie słychać, jak idą mi przygotowania do ślubu oraz pisanie pracy magisterskiej.

CZERWIEC


LIPIEC

Lipiec to najpiękniejszy miesiąc na blogu w 2015 roku, gdyż spełniłam swoje dwa marzenia - zostałam magistrem (obroniłam się pod koniec czerwca, ale dodałam wpis w lipcu, dlatego go tu zaliczam :)) orazwyszłam za mąż. Jako, że głównym tematem w tym miesiącu był ślub, nie mogło zabraknąć wpisów z cyklu "Poradnik ślubny": inspiracje na kolor przewodni wesela, propozycje piosenek na pierwszy taniec. Dodałam post o wieczorze panieńskimoraz o tym, co dać nowożeńcom zamiast kwiatów. Jeśli szukacie inspiracji na wiązankę ślubną oraz zastanawiacie się, jakie pytania zadać właścicielowi sali weselnej, to takie wpisy dodałam w lipcu na blogu. W lipcu po raz pierwszy przeszyłam sobie palec na przemysłowej maszynie do szycia i to kilka dni przed ślubem.. Wylądowałam u chirurga, który wyjmował mi igłę z kości, na szczęście teraz jest już w porządku. :)


SIERPIEŃ

W sierpniu dodałam na blogu wpis o tym, jaki prezent daliśmy naszym świadkom weselnym, pojawiły się też wpisy na temat weselnego koszyczka ratunkowego. W sierpniu wysyłałam Wam gotowe projekty ankiet dla gości weselnych - wpis ten, tak jak i post o zawieszkach na wódkę cieszyły się Waszym bardzo dużym zainteresowaniem, cały czas dostaję od Was maile, jest mi bardzo miło! :) W sierpniu blog obchodził swoje 4 urodziny, więc dodałamwpis, taki bardzo od serca. 

WRZESIEŃ

W miesiącu tym pojawiły się trzy wpisy ze ślubnej serii: urywki z naszego filmu weselnego, niezbędnik Panny Młodej oraz post ze zdjęciami z lipca i sierpnia, które dodałam na Instagramie. Odchodząc od tematów ślubnych, na blogu pojawił się też wpis, w którym pokazałam Wam, jak wygląda mój codzienny makijażoraz opisałam produkty, które do wykonania makijażu stosuję. We wrześniu dodałam też wpis na temat manicure hybrydowego, opisałam plusy i minusy oraz to, co jest potrzebne do wykonania takich paznokci.

PAŹDZIERNIK

W październiku napisałam Wam swoją opinię o lakierach hybrydowych firmy Semilac, zaczęłam też walkę o ładne brwi z odżywką RevitaBrow. W miesiącu tym pojawił się dość nietypowy wpis, bo pierwszy, który miał za zadanie być motywujący, napisałam Wam o stawianiu sobie celów i realizowaniu ich. W październiku obchodziłam 24 urodziny, więc zdecydowałam się na zrobienie swojego autoportretu, który przyjęliście na prawdę dobrze!

LISTOPAD

W listopadzie wreszcie pojawiła się na blogu stylizacja, niestety teraz u mnie z nimi bardzo ciężko... W tym miesiącu dostałam kalendarz adwentowy i wykonałam swoje pierwsze zdjęcia wieczorową porą, jestem z nich na prawdę dumna! Dodałam też wpis o tym, jak sprawdziła się u mnie odżywka RevitaBrow oraz zamieściłam post, w którym napisałam o emocjach, które mi towarzyszyły w dniu ślubu.


GRUDZIEŃ

Grudzień był kiepskim miesiącem pod względem wpisów, gdyż pojawiły się tylko 3.. Z czego w dwóch postach pokazywałam Wam swoje zakupy, trzeci wpis dotyczył zdjęć z naszego ślubu. W tym miesiącu trochę się działo, miałam głowę zajętą różnymi sprawami, m.in. znów przeszyłam palec na maszynie...

___________________________________________________________________


W 2015 roku poznałam mnóstwo wspaniałych osób na Instagramie oraz na Facebooku. Na Instagramie mam swoją 'paczkę' od której zawsze mogę liczyć na wsparcie czy dobre słowo. Jeśli nie wierzycie w dobrą, internetową znajomość, czy nawet przyjaźń, to uwierzcie, bo jest to możliwe. :) Można poznać takich ludzi, do których łatwo się przywiązać. Mi osobiście udało się poznać w tym roku dwie osoby, które obserwują mój profil na Instagramie.
Wydaje mi się, że w tym roku popracowałam też nad jakością zdjęć, według mnie są dużo lepsze niż były, ale jeszcze nie takie, jak bym chciała, nie mam zdolności do fotografii. :) Czy zmieniłam styl pisania? Może trochę tak, już raczej nie piszę o 'głupotach' a staram się od razu przechodzić do tematu wpisu.

W 2015 roku nawiązałam też kilka miłych współprac, m.in. z Revitalash, Annabelle Minerals, Chocilissimo i naturalChic. Udało nam się wspólnie zorganizować dla Was kilka konkursów, za co serdecznie dziękuję firmom.


Może to już za późno na życzenia, ale z drugiej strony, jest to pierwszy wpis w tym roku, więc chciałabym je Wam złożyć:

Kochani, zastanawiam się, czego mogę życzyć Wam w Nowym Roku. Tak na prawdę większości z Was nie znam, nie wiem, jacy jesteście, co lubicie, ile macie lat, jak wygląda Wasze codzienne życie, więc nie wiem, czego mogę Wam życzyć, nie wiem, co już w życiu macie a czego nadal pragniecie. Wydaje mi się, że najważniejszą sprawą u każdego z nas jest zdrowie, jest ono sprawą bezcenną. Jeśli mamy zdrowie, wtedy wszystko inne jest łatwiejsze. Życzę Wam szczęścia i uśmiechu, może to banał, ale tak na prawdę, to te dwie sprawy są nam potrzebne w życiu. Życzę Wam spełnienia marzeń, pamiętajcie, że marzyć można a nawet trzeba! Czasem z pozoru trudne do osiągnięcia sprawy stają się łatwiejsze, takie na wyciągnięcie ręki, tylko trzeba tego chcieć, więc życzę Wam też dużo samozaparcia w dążeniu do celu, oby tylko nie po trupach. :) Życzę Wam dużo miłości i bliskości tej drugiej osoby, bo jeśli ktoś taki jest obok, łatwiej nam wiele spraw przezwyciężyć. Życzę Wam tego wszystkiego, czego sami sobie byście życzyli. 
A czego życzę sobie w Nowym Roku? Na pewno spełnienia swoich marzeń, chciałabym zmienić siebie i to nie tylko pod względem fizycznym, ale też i psychicznym. Chciałabym być zdrowa i mieć obok siebie mojego męża i ukochaną rodzinę. Wiecie czego jeszcze sobie życzę? Żeby poznać Was. Chciałabym móc podać sobie z Wami rękę, wymienić kilka słów. Chce Wam podziękować za kolejny wspólny rok, za wszystkie miłe słowa od Was, za wsparcie. Dziękuję, że jesteście. Oby kolejny rok był lepszy dla mnie i dla Was wszystkich!


A Wy jak możecie podsumować 2015 rok?
_____________________________________________________

                                                        Zapraszam na FACEBOOK BLOGLOVIN | INSTAGRAM | ALLEGRO


Recenzja odżywki RevitaBrow po trzech miesiącach od rozpoczęcia kuracji

$
0
0
Firma Revitalash jest znana zapewne większości z Was. Revitalash słynie głównie ze swojej kultowej odżywki do rzęs, ale ma też inną perełkę - RevitaBrow, odżywkę do brwi, która za zadanie ma przede wszystkim odbudować rzadkie i uszkodzone brwi, sprawiać, że włoski będą mocniejsze, ciemniejsze i pełniejsze.


W dzisiejszym poście chciałabym pokazać Wam efekty, jakie zaobserwowałam na swoich brwiach po 3 miesiącach od rozpoczęcia kuracji odżywką RevitaBrow. W tym czasie zużyłam jej dwa opakowania, jedno wystarczyło mi na 1,5 miesiąca stosowania a drugie na dwa tygodnie. Odżywką smarowałam całe brwi, codziennie, po wieczornym oczyszczeniu twarzy. 

O tym, dlaczego moje brwi wyglądały tak, a nie inaczej, możecie przeczytać w TYM wpisie (we wpisie możecie zobaczyć też ulotkę RevitaBrow oraz skład odżywki). Jak widać, niewiedza nie jest niczym dobrym i potem odczuwamy tego skutki. We wpisie, który podlinkowałam Wam przed chwilą, możecie przeczytać, że brwi są jednym z moich większych kompleksów i myślałam nawet o makijażu permanentnym, jednak ból, czas gojenia, koszty i to, że po ok. 2 latach trzeba je znów uzupełniać, skutecznie mnie odstrasza od tego rodzaju makijażu. Brwi smarowałam olejkiem rycynowym, używałam regenerum, ale efektów nie było żadnych, postanowiłam więc skusić się na odżywkę RevitaBrow. Usłyszałam o niej u jednej z vlogerek na Youtubie. Wiedziałam, że RevitaBrow to tak na prawdę ostatnia szansa na poprawienie wyglądu moich brwi. 

Czy RevitaBrow faktycznie działa? Efekty możecie zobaczyć niżej, myślę, że mówią same za siebie.



Przed kuracją brwi były jasne, cienkie i słabe, na ich początku rosły dwa włoski na krzyż. Po półtoramiesięcznej kuracji można zauważyć, że włoski się wzmocniły, stały się wyraźniejsze oraz zaczęło się coś dziać na ich początku, zaczęły pojawiać się nowe włoski oraz koniec brwi stał się wyraźniejszy. Zdjęcia po 3 miesiącach kuracji zrobiłam w niedzielę. Od razu rzuca się w oczy to, że brwi są mocniejsze, ciemniejsze i wyraźniejsze. Na początku brwi pojawiło się sporo nowych włosków, które dość szybko rosną i co chwilę muszę je przycinać. :) Na końcówce brwi również pojawiły się nowe włoski. Według mnie brwi wyglądają dużo lepiej, na pewno nie jest to efekt taki, jaki mi się marzy, ale nie będę od odżywki wymagać tego, że moje brwi zmienią się o 360 stopni i będą jak nowe. Z efektu jestem bardzo zadowolona, nie spodziewałam się, że odżywka da taki efekt, który widać gołym okiem. Nie jest to tak ogromny efekt, abym mogła zrezygnować z makijażu brwi, ale odżywka i tak dużo mi pomogła, mam nadzieję, że jeszcze wyrosną mi nowe włoski. Powiem Wam, że to na prawdę przyjemne uczucie, kiedy stoję bez makijażu przed lustrem i z odległości kilkudziesięciu centymetrów widzę, że z moimi brwiami coś się dzieje. Różnicę oczywiście widzi też mój mąż, który wielokrotnie śmieje się, że niedługo będę mieć krzaki zamiast brwi, hihi. :) Żarty, żartami - reasumując, ja z odżywki jestem zadowolona i mogę ją szczerze polecić, bo efekty na prawdę widać. Odżywka trochę kosztuje, ale z pewnością jest warta swojej ceny. Odżywki nie stosuję już od miesiąca, nie zauważyłam, aby włoski mi wypadały itp.Podczas stosowania odżywki nie czułam szczypania, nie miałam alergii, nakładanie jej było na prawdę przyjemne. Recenzja jest jak najbardziej szczera.


Co sądzicie o efektach, które pojawiły się po kuracji odżywką?
Znacie firmę Revitalash?
Macie problemy ze swoimi brwiami?
Stosowaliście tą odżywkę?
_____________________________________________________

                                                        Zapraszam na FACEBOOK BLOGLOVIN | INSTAGRAM | ALLEGRO



Moje włosy - dekoloryzacja, czyli jak z czerni wróciłam do naturalnego, rudego koloru włosów, pielęgnacja itp.

$
0
0
Dostaję od Was bardzo dużo pozytywnych komentarzy na temat moich włosów, za wszystkie oczywiście serdecznie dziękuję. Pytacie mnie, jak je pielęgnuję, jak wróciłam do naturalnego koloru włosów. Pytań tego typu jest sporo, dlatego też postanowiłam napisać ten post, dowiecie się wszystkiego o moich włosach. Od razu zaznaczam, że tak na prawdę na włosach się nie znam, mam sporo kosmetyków do mycia i odżywiania włosów, używam je na zmianę i nie wiem, co najlepiej  na nie działa. Mam książkę o włosach, ale nigdy nie mogę się zabrać za to, aby skończyć ją czytać. :) Jeśli jesteście ciekawi, jak pielęgnuję swoje włosy, to zapraszam do czytania, uprzedzam - post jest bardzo długi, jego tworzenie zajęło mi kilka godzin, ale czego  nie robi się dla Was! :)



Wydaje mi się, że najlepszym wstępem do tego wpisu będzie pokazanie Wam mojego zdjęcia z dzieciństwa. Na zdjęciu możecie zobaczyć, jaki jest mój naturalny kolor włosów. Zapytacie na pewno - dlaczego pomalowałam włosy na czarno? Odpowiedź jest prosta - wiecie, jak zachowują się dzieci w szkołach, wiele spraw uważają za inność, tak też było z rudym kolorem włosów. Miałam dość docinek, dlatego poprosiłam mamę, aby zafarbowała mi włosy i stało się, w wakacje przed pójściem do liceum z rudzielca stałam się czarnulką. To była bardzo szybka i nieprzemyślana decyzja. Czy czułam się lepiej? Oczywiście! Nie słyszałam docinek, czułam się pewniejsza siebie, za złe miały mi tylko sąsiadki, które narzekały, że zafarbowałam tak piękny kolor włosów. Nie żałowałam tej decyzji, no bo jak miałam żałować, skoro czułam się zupełnie inaczej, lepiej. Myślałam, że w liceum podejście ludzi będzie podobne jak w podstawówce i gimnazjum, ale myliłam się, kiedy koleżanki dowiedziały się, jak wyglądają moje naturalne włosy, mówiły, że zrobiłam głupotę i teraz widzę, że miały rację. :)


DEKOLORYZACJA

W wakacje 2014 roku postanowiłam wrócić z czerni do naturalnego koloru włosów (1). Wybrałam się do fryzjera, dowiedziałam się, że nie będzie dużego problemu i możemy działać! Zapłaciłam ponad 300 zł i wyszłam od fryzjera z nierównomiernym rudym kolorem, tzn. włosy na czubku głowy były rude, potem powoli przechodziły w ciemny brąz (2). Byłam zachwycona! Niestety, wieczorem musiałam umyć włosy i rano kolor z rudego stał się czarny.. (3) Zaczęłam płakać, dosłownie.. Wróciłam do fryzjera i znów została mi zrobiona dekoloryzacja dwa razy i rozjaśnianie końcówek, zapłaciłam tylko 100 zł za same materiały, fryzjerka nic nie wzięła za robociznę, bo chciała naprawić to, co się stało... Dekoloryzacja jako tako wyszła, rude włosy miałam mniej więcej do końca twarzy a potem przechodziły raptownie w ciemny brąz. (4)


Włosy oczywiście znów zaczęły ciemnieć. (5) Fryzjerka kazała mi nie myć włosów przez tydzień, bo wtedy na pewno dekoloryzacja dobrze zadziała, nic się nie wypłucze i będę miała ładne, rude włosy!!! Koniec końców w styczniu 2015 roku moje włosy znów były brązowe a ja na własną rękę starałam się wrócić do rudości, jak? Po prostu nie farbowałam włosów i czekałam na odrosty. (6) Miałam dość czekania, poza tym, za ponad pół roku miałam wyjść za mąż, nie mogłam sama wracać do naturalnych włosów, bo trwało by to nieskończenie długo a czas do ślubu leciał nieubłaganie. Umówiłam się z innym fryzjerem, młodym chłopakiem, który 'działa' w domach klientów, nie ma swojego zakładu. To on zrobił wszystko, abym mogła mieć rude włosy. Zrobił mi dekoloryzację, po której już był duży efekt (większość włosów miałam rudych, końce włosów były brązowe, trochę czarne i czerwone)! Następnie na początku lutego na moich włosach zrobił dopigmentowanie pianką, potem miałam bodajże drugą dekoloryzację i rozjaśnienie włosów rozjaśniaczem, zrobił mi kilkanaście refleksów i dopiero wtedy kolor zaczął wyglądać tak, jak moje naturalne włosy, dodatkowo zapłaciłam za wszystko dużo mniej niż u fryzjerki a efekt o niebo lepszy. (7 - jestem na tym zdjęciu bez makijażu! :)) Zdjęcie włosów tyłem jest z 14 lutego 2015 roku. Dodatkowo w ramach pielęgnacji miałam robiony zabieg pielęgnicą. Tak wyglądała moja 'walka' o naturalny kolor włosów. Patrząc na moje obecne zdjęcia włosów widać, do jakiego momentu są naturalne, na włosach mam ciemny pasek, to pozostałość po dekoloryzacji, nie udało się tego 'naprawić', tak zostało, jednak mi ten pasek na włosach nie przeszkadza, przynajmniej wiem, do jakiego momentu są naturalne a od jakiego rozjaśniane.


Na poniższym zdjęciach możecie zobaczyć, jak aktualnie wyglądają moje włosy:


Nie widać tego na zdjęciach, ale moje włosy mają dziwną strukturę, jak po pojedynczym włosie przeciągnę palcem, to czuć nierówności, pod światło widać, że tak jakby we włosie są ubytki, nie wiem, dlaczego tak jest i nie zauważyłam tego tylko na włosach po rozjaśnianiu, mam takie też na naturalnych włosach.. Może podpowiecie mi, o co chodzi?

CZĘSTOTLIWOŚĆ MYCIA
Włosy myję przeważnie co 3 dni.

PIELĘGNACJA - SZAMPONY


Do szamponów nie przywiązuję ogromnej wagi, uważam, że zbyt krótko są na włosach, aby zdziałać na nich cuda. Od jakiegoś czasu używałam cały czas szamponów z Nivea, wcześniej miałam Alterrę z granatem. Nivea przyjemnie się pieni i robi to, co szampon powinien robić, czyli myć włosy i skórę głowy. Kilka dni temu kupiłam na promocji szampon Pantene, ma przyjemny zapach, dobrze się pieni, więc na razie tylko ten szampon używam. Szampon z Green Pharmacy kupiłam po to, aby próbować sobie sama rozjaśniać włosy, ponieważ jest z rumiankiem, jednak wyczytałam, że ten szampon wysusza włosy, więc poszedł w odstawkę, do tego kiepsko się pieni. Szampon Radical używam sporadycznie. Joanna Naturia i Baby Dream służą mi głównie do zmywania olejku z włosów, Joanna świetnie się pieni, dobrze oczyszcza i kosztuje tylko niecałe 5 zł! Szampon z Joanny używam raz na tydzień, dwa, kiedy chcę, aby włosy aż skrzypiały z oczyszczenia. :)
PIELĘGNACJA - ODŻYWKI D/S

Jedną z moich ulubionych odżywek d/s jest Nivea straight & gloss, czyli odżywka, która zapobiega puszeniu się włosów. Moje co jakiś czas lubią się puszyć, szczególnie na końcach, ale to chyba zależy od punktu rosy, bo nie po każdym myciu to u mnie występuje. W każdym razie ta odżywka potrafi je ujarzmić i mogę ją polecić. Kilka dni temu kupiłam odżywkę z Isany oil care (na zdjęciu przez przypadek dodałam zdjęcie szamponu, zamiast odżywki..), jak na razie szczególnych efektów po jej użyciu nie widzę, zobaczymy, jak dalej będzie się sprawdzać. Odżywkę Schwarzkopf BC Bonacure polecił mi mój fryzjer po zabiegu dekoloryzacji. Włosy są po jej użyciu przyjemne w dotyku, są sypkie, odżywka ma ciekawy zapach, który zostaje na włosach. Odżywkę możecie kupić w stacjonarnych sklepach fryzjerskich bądź w hurtowni internetowej z kosmetykami i meblami fryzjerskimi http://lapuella.pl/. Kolejną odżywką, którą lubię używać jest Alterra z granatem. Ma przede wszystkim piękny zapach, po użyciu odżywki włosy są sypkie i miękkie, na prawdę fajnie się sprawdza (polecam też odżywkę Garnier - awokado i masło karite, o której zapomniałam napisać, używałam jej jakiś czas temu naprzemiennie z Alterrą).

PIELĘGNACJA - ODŻYWKI B/S


Odżywek bez spłukiwania nie mam wiele, bo tylko dwie: Joana z apteczki babuni 'balsam do włosów nawilżająco - regenerujący' (mam go w innym opakowaniu niż na zdjęciu) oraz Ziaja 'odżywka intensywnie odbudowująca', swego czasu używałam maski z tej serii, działała fajnie na moje włosy. Używam je po to, aby ułatwić rozczesywanie włosów po kąpieli.


PIELĘGNACJA - MGIEŁKI

Jeśli chodzi o mgiełki, to również mam dwie: Green Pharmacy - eliksir ziołowy do włosów łamliwych i zniszczonych oraz Radical - mgiełka wzmacniająca. Mgiełki stosuję bardzo niesystematycznie, więc szczególnych efektów nie widzę, na pewno po ich użyciu jest mi łatwiej rozczesać włosy.

PIELĘGNACJA - MASKI


Na ten moment posiadam cztery maski do włosów. Masek nie używam po każdym myciu, dość rzadko robię kompresy. Przeważnie stosuję je tak, jak odżywki, czyli myję włosy nad wanną, nakładam maskę, staram się ją dobrze wczesać Tanglee Teezerem we włosy, po czym cała się kąpię i na koniec spłukuję maskę, także kilkanaście minut jest ona na moich włosach. Bardzo fajnie sprawdza się u mnie maska Kallos - Keratin, lubię ją wczesać we włosy, do momentu, aż zacznie tworzyć pianę, po zmyciu jej i wyschnięciu włosów są one sypkie, miękkie i ładnie się układają. Szczerze polecam Kallosy, są tanie (ok. 10 zł), wydajne i dobrze działają. Jeśli chodzi o naturalniejsze kosmetyki, posiadam maskę jajeczną z Apteczki Babuszki Agafii oraz rokitnikową maskę od Natura Siberica, maski mam od niedawna, stosowałam je dopiero dwa razy, więc na temat działania się nie wypowiem. Jestem bardzo niesystematyczna, co do masek, muszę sobie obiecać, że będę je regularnie stosować! :) Ostatnim kosmetykiem, który zaliczę do masek jest Isana oil care, czyli kuracja do włosów z olejkiem arganowym. Tą maskę lubię nałożyć na włosy pół godziny przed myciem. Z moimi włosami jest tak, że jak zaczynam je moczyć podczas mycia, to są takie jakby suche, nakładam szampon i ciężko myje mi się włosy, dopiero jak spłuczę szampon i nałożę go drugi raz, to szampon się dobrze pieni i włosy myje mi się z łatwością, natomiast jeśli używam maski, zmoczenie włosów nie jest problemem i mogę je od razu myć, bo są miękkie i sypkie. Maska kosztuje ok. 5 zł w Rossmanie, więc polecam Wam ją przetestować.


PIELĘGNACJA - SUCHE SZAMPONY


Suche szampony używam sporadycznie, przeważnie używam ich trzeciego dnia po myciu włosów, jeśli chcę mieć je rozpuszczone, wtedy odświeżam szamponem. Batiste kupuję w Rossmanie, ale można je dostać też na stronie Lapuella, w sprzedaży są małe wersje na podróż czy do torebki oraz duże opakowania 200 ml. 

PIELĘGNACJA - OLEJE

Pisałam Wam wcześniej, że jestem niesystematyczna, jeśli chodzi o pielęgnację włosów.. Oleje używam rzadko, ich stosowanie jest trochę uciążliwe, zmywanie nie jest proste. Po użyciu oleju nie widzę od razu efektów, więc może dlatego nie stosuję ich tak chętnie. :) Muszę dobrać idealny olej do swoich włosów, wydaje mi się, że oliwa całkiem im pasuje, muszę jeszcze poszukać innych olejów, jakie mi polecicie? Przede wszystkim muszę częściej olejować włosy, bo jeśli nie będę systematyczna, to efektów nie uzyskam.. Jaki jest Wasz ulubiony olej?


PIELĘGNACJA - SZCZOTKI DO WŁOSÓW

Od jakiś trzech lat jestem wierna szczotkom Tangle Teezer, nie używam już nic innego. TT idealnie sprawdza się, kiedy wczesuję maskę w mokre włosy, bez problemu można ją potem umyć pod bieżącą wodą. Szczotka idealnie rozczesuje moje włosy, nie szarpie ich, radzi sobie, jeśli na włosach zrobi się kołtun. Posiadam wersję kompaktową, jak i normalną. Kompakt mam zawsze w torebce. Nie wiem, gdzie można kupić stacjonarnie te szczotki, ja swoje zamówiłam na Allegro, są dostępne również w hurtowni internetowej, o której wspominałam wcześniej - kompakt, normalna wersja


 SUSZARKA, PROSTOWNICA, DOMOWA PIELĘGNACJA

Suszarkę używam rzadko, max, 3 razy w miesiącu, jeśli suszę włosy, to używam chłodnego powietrza. Prostownicę stosuję częściej, ale nie po każdym myciu włosów. Przy okazji dodam, że śpię w włosach związanych w warkocz lub kucyk. Jeśli chodzi o domową pielęgnację, to zdarzało mi się robić coś na wzór sauny, robiłam maseczkę z jajka, olejku rycynowego i nafty kosmetycznej. Na końcówki po każdym myciu nakładam jedwab.


WSPOMAGACZE

Przez jakiś czas brałam tabletki calcium pantothenicum, czytałam w internecie, że świetnie działają na włosy, więc postanowiłam się skusić. Niestety z moją systematycznością tak jest, że zaprzestałam branie tabletek po pierwszym opakowaniu.. Piłam też pokrzywę. Ostatnio zauważyłam, że wypadają mi włosy, zmartwiłam się tym, bo takiego problemu już dawno nie miałam. Na pewno nie jest to problem tarczycowy, ponieważ stale jestem pod kontrolą lekarza i biorę leki.. Postanowiłam kupić słynną wcierkę Jantar, mam nadzieję, że mi pomoże.


PODSUMOWANIE

Tak, jak wspominałam na początku, nie jestem specem w kwestii włosów, używam wszystkiego na raz, więc nie wiem, co działa najlepiej. Na pewno nie jestem dobrym doradcą w kwestii pielęgnacji włosów. Na włosach najlepiej się zna Anwen i to u niej znajdziecie dobre porady. Posiadam jej książkę, mam nadzieję, że jak wreszcie ją przeczytam, to będę dużo więcej wiedziała o włosach i wtedy Wam coś podpowiem. Chciałyście taki wpis, to go zrobiłam, może co nieco Wam pomoże, ja po prostu przejrzałam wszystkie kosmetyki do włosów, które mam w łazience i napisałam o nich kilka słów. :):) PAMIĘTAJCIE, ŻE JA NIE JESTEM DOBRA W RECENZJI KOSMETYKÓW PIELĘGNACYJNYCH. :)


JAK DBACIE O SWOJE WŁOSY?
JAKIE KOSMETYKI LUBICIE NAJBARDZIEJ?
CO MOŻECIE MI POLECIĆ?
MOŻE UŻYWACIE KTÓRYŚ Z WYŻEJ WYMIENIONYCH KOSMETYKÓW?


_____________________________________________________

                                                        Zapraszam na FACEBOOK BLOGLOVIN | INSTAGRAM | ALLEGRO



Zakupy z second handu za 114 zł

$
0
0
Lubicie kupować ubrania w second handach? Moja odpowiedź brzmi - TAK, ale.. nie zawsze tak było. Pamiętam, jak będąc w podstawówce czy gimnazjum, dosłownie wstydziłam się wejść do lumpeksu. Moja mama szła na zakupy, a ja stałam z daleka od drzwi sklepowych udając, że na kogoś czekam. Tak, na prawdę tak było! :) Mało tego, moi rodzice w tym czasie mieli swój second hand, w którym uwielbiałam być, dosłownie kochałam układać ubrania, robić wystawki, sprzątać tam i czasem doradzić coś klientom, chociaż miałam dopiero kilkanaście lat. Dziwne, prawda? Zastanawiam się, kiedy zmieniło się moje myślenie, wydaje mi się, że w liceum. Jednak tak na 1000% otworzyłam się na lumpeksy na studiach, chciałam wyglądać fajnie, mieć oryginalne rzeczy (oczywiście w sensie, że ciekawe, a nie z 'metką') i przede wszystkim tanie. W tym czasie zaczęłam też sprzedawać ubrania na Allegro oraz założyłam tego bloga. Wielokrotnie nazywacie mnie 'królową lumpeksowych zakupów' - jest mi z tym przydomkiem na prawdę miło! :) 


Na pewno w ostatnim czasie zauważyłyście, że pokazuję mniej zakupów z lumpeksu, spowodowane to było głównie tym, że nie mogłam znaleźć nic ciekawego w dobrej cenie. Niedawno wybrałam się do lumpeksu i wyszłam z kilkoma ciekawymi rzeczami.

Przeglądając ubrania w sklepie zauważyłam tą koszulę, jednak nie zwróciłam na nią szczególnej uwagi i przeszłam dalej, postanowiłam jednak wrócić i jeszcze raz ją obejrzeć, coś mnie w niej skusiło. Koszula kosztowała 8 zł i jest z firmy Next. Miała plamkę na kieszonce oraz dłuższą, niebieską plamę na dole. Pomyślałam, że dam jej szansę, może spiorę plamy, niestety za pierwszym razem nie udało się to, chociaż nałożyłam odplamiacz, wydaje mi się, że te plamki to było zafarbowanie albo coś, co wyglądało jak tusz. Wypraną koszulę wzięłam ze sobą do pracy i w moment w mojej głowie narodził się pomysł, aby na kieszeniach doszyć koronkę, która zakryje plamkę, wyszło super, prawda? Postanowiłam dalej walczyć z plamą na dole bluzki, potraktowałam ją mydełkiem odplamiającym z Vanish'a i udało się! Nie miałam w szafie ładnych, jasnych koszul, to teraz mam, dwie!



Nie chodzę często w spódnicach, wydaje mi się, że powinnam schudnąć z okolic brzucha, aby wyglądać w nich dobrze (dlatego noszę przeważnie te rozkloszowane:)). Jednak obok tej spódnicy nie mogłam przejść obojętnie. Jest z Primarku, ma wysoki stan, ładny krój i ciekawy, marmurkowy materiał, kosztowała 8 zł, musiałam tylko wymienić w niej gumę na nową. 


Na sweterek z poniższego zdjęcia namówiła mnie moja znajoma, nie byłam pewna, czy go chcę, jednak po namowach postanowiłam go wziąć, chociaż w sweterkach często nie chodzę, chyba muszę to zmienić, bo w szafie mam kilka. Sweterek jest z firmy TG i kosztował ok. 15 zł i będzie pasował do wielu rzeczy.


W poniedziałek wybrałam się z moją teściową do lumpeksu i nic nie znalazłam, miałyśmy w sumie już wychodzić i w tym momencie skusiła mnie marynarka! Przymierzyłam ją i jest dosłownie idealna, jak na mnie uszyta. Marynarek mam sporo, ale ta jest taka uniwersalna, klasyczna, do tego leży idealnie. Marynarka jest z firmy H&M i kosztowała 20 zł. 


Na początku wpisu napisałam, że mam dwie jasne koszule w swojej szafie, to właśnie ta jest tą drugą! Koszula jest z firmy TU i kosztowała bodajże 10 zł. 


Przez dłuższy czas szukałam w ciucholandzie szarej narzutki lub lekkiego sweterka. Kiedyś kupiłam w lumpeksie szary, cieniutki sweterek z Zary, wydaje mi się, że mam go już jakieś 4 lata. Sweterek uwielbiałam, niestety zaczął się pruć i kolejne reanimacje, czyli zszywanie go, nie miało już sensu.. Wybrałam się w poszukiwaniu sweterka do galerii, jednak nic ciekawego nie znalazłam, a jeśli już coś było, to drogie, więc dałam sobie spokój. Na szczęście udało mi się znaleźć idealną narzutkę w second handzie za 15 zł, jest z H&M, do tego rozmiar to xs, pierwszy raz mam coś w takim rozmiarze w swojej szafie. :D Narzutka dla kogoś w rozmiarze xs byłaby bardzo oversize, dla mnie jest idealna.


Nad poniższą narzutką trochę się wahałam, nie wiedziałam, czy ją kupić, jednak cena - ok. 8 zł, skusiła mnie do zakupu. Wydaje mi się, że narzutka będzie fajna na lato, na pewno do czegoś ją założę. Narzutka jest przeplatana złotą nitką.


Zastanawiam się, co mnie wzięło ostatnio na szary kolor, z ciucholandu przeważnie przynoszę ubrania w tym kolorze. Szary kolor pasuje mi do wszystkich spodni, jest neutralny, więc może dlatego tak go lubię. Obok bluzki z poniższego zdjęcia nie mogłam przejść więc obojętnie. Szary melanżowy kolor + koronka, ideał. :) Bluzka jest z firmy George i kosztowała ok. 8 zł.


Niesamowicie podobają mi się koszule w czarno-czerwoną kratę, niestety chyba nie jest mi dane kupić taką w second handzie, nic nie mogę znaleźć, tzn. kupiłam kiedyś jedną, ale to nie jest mój ideał. :) Za to trafił mi się szalik w wymarzonym wzorze na koszulę, hmm.. dobre i to. Szalik na pewno się przyda, jest dość duży i kosztował ok. 8 zł.


Ostatnią rzeczą, którą chcę Wam pokazać jest płaszcz firmy wallis za który zapłaciłam 14 zł. Płaszcz leży idealnie, więc jak mogłam go nie kupić?


 Co sądzicie o moich zakupach?
Co Wam się najbardziej podoba?
Co Wy ostatnio ciekawego kupiłyście?

Pomyślałam, że przypomnę Wam kilka moich starych postów, sprzed 3 lat, w których pokazywałam zakupy z ciucholandu. Możecie się też pośmiać, bo zdjęcia, które wtedy robiłam, są straszne! :) KLIK, KLIK, KLIK

    _____________________________________________________

                                                        Zapraszam na FACEBOOK BLOGLOVIN | INSTAGRAM | ALLEGRO


Poradnik ślubny - porozmawiajmy o przesądach ślubnych..

$
0
0
Musisz mieć coś pożyczonego, niebieskiego, nowego i starego! Nie możesz mieć butów z odkrytym palcem! Zapomnij o biżuterii z perłami! Wystaw buty na parapet, będziesz mieć ładną pogodę! Miesiąc, w którym bierzesz ślub, musi posiadać w swojej nazwie literkę "r"!!! Jeśli po wyjściu z Kościoła się potkniesz, będziesz miała pecha! Czy kiedykolwiek coś takiego słyszałyście? Wierzycie w ślubne przesądy? Jeśli jesteście ciekawi, co ja o tym sądzę oraz jakiego przesądu przestrzegałam w dniu ślubu, to zapraszam do dalszej lektury. 



Na pewno większość z Was spotkała się z różnymi przesądami ślubnymi, dla jednych to głupota a dla drugich coś, czego trzeba przestrzegać. Przesądy mają przynosić szczęście, pecha, ładną pogodę albo co gorsza, mają decydować o tym, jak będzie wyglądało nasze życie po ślubie. Czy w to wierzyć? Ja uważam, że nie. Powiem Wam szczerze, że przed naszym ślubem codziennie padał deszcz i były burze, bałam się, aby w tym ważnym dniu nie dopadł nas porządny deszcz i tak dla śmiechu postawiłam swoje ślubne buty na parapecie. Nie powiem, może troszeczkę uwierzyłam w magię tego przesądu a przynajmniej sobie wmawiałam, że będzie piękne słońce, bo musiało być, inaczej sobie nie wyobrażałam. Czy przesąd to prawda? Uważam, że nie, ale koniec końców pogoda w dniu naszego ślubu była piękna, ślub mieliśmy jako pierwsi, świeciło słońce, padać zaczęło wtedy, kiedy byliśmy już na sali a mocny deszcz dopadł parę, która miała ślub po nas. Nie miałam nic starego, pożyczonego (no chyba, że perfumy, świadkowa pryskała mnie swoim zapachem), to, że nowe, to wiadomo, prawie wszystko takie było, niebieską miałam podwiązkę, ale to dlatego, że mi się podobała. :) Ja ogólnie nie wierzę w przesądy, suszę kwiaty, w tym również wiązankę ślubną, stłuczone lustro nie robi na mnie wrażenia, nie powiem, czuję niepewność, jak czarny kot przebiegnie mi przez drogę, ale to chyba jedyne, które wywołuje u mnie lekki dyskomfort.

Data ślubu:
- miesiąc, w którym zostanie zawarte małżeństwo, powinno w swojej nazwie posiadać literkę "r", ewentualnie literka ta musi być w łacińskiej nazwie tego miesiąca,
- najbardziej sprzyjający okres na zawarcie małżeństwa, to okres świąt, np. Bożego Narodzenia (notabene moi rodzice wzięli ślub w tym dniu:)),
- nie poleca się składania przysięgi małżeńskiej w maju, w listopadzie czy 1 kwietnia a także w okresie adwentu i wielkiego postu,
- najlepszy dzień na ślub to sobota,
- godzina złożenia przysięgi małżeńskiej powinna być okrągła, np. 16.00,
- dobrze wróży na przyszłość zawarcie małżeństwa w Kościele, w którym chrzczona była Panna Młoda.

Idealny strój:
- buty dla Panny Młodej musi kupić przyszły mąż a koszulę dla Pana Młodego jego przyszła żona (buty kupiłam sama a koszule dla męża kupiliśmy razem :D),
- bukiet Panny Młodej nie może składać się z róż, ponieważ posiadają kolce,
- Pan Młody nie może pomagać w wybieraniu sukni ślubnej, nie może też jej widzieć do momentu ślubu,
- Pana Młoda nie może sama szyć sukni ani w żaden sposób pomagać w jej wykonaniu,
- sukni ślubnej nie można założyć w innych okolicznościach, jak tylko w celu przymiarki,
- robiąc przymiarki sukni ślubnej, Panna Młoda nie może widzieć się w lustrze 'w całej okazałości', przed spojrzeniem w lustro musi zdjąć coś ze ślubnej garderoby,
- nikt, poza PM nie może przymierzać sukni ślubnej, szczególny zakaz mają panny,
- świadkowa, która zakłada PM welon, musi być panną (ufff.. moja w tym czasie nią była!),
- Pani Młoda w dniu ślubu musi mieć: coś białego – znak czystości uczuć, coś niebieskiego – ma zapewnić wierność małżonka, coś nowego – gwarantuje dostatek, coś starego – zapewnia wsparcie krewnych i przyjaciół, coś pożyczonego – gwarantuje życzliwość nowej rodziny,
- podartego ślubnego ubrania nie można zszyć, dopuszczalne jest tylko spięcie agrafką,
- odradza się zakładanie Pannie Młodej w dniu ślubu czegoś, co jest w różowym kolorze, gdyż przynosi on nieszczęście (miałam paznokcie w odcieniu różu! :O)
- aby zapewnić dostatek, Pani Młoda powinna włożyć do swoich ślubnych butów grosik a w bieliźnie zaszyć okruszek chleba i kryształek cukru,
- aby zapewnić dostatek w małżeństwie, Pan Młody powinien mieć w kieszeni pieniądze,
Pan Młody powinien pomóc przyszłej żonie przy ubieraniu butów i włożyć przy tym do buta pieniążek, by zagwarantować małżeństwu dostatek (mój mąż tak zrobił, ale to dlatego, że u nas jest taki zwyczaj, w dwóch butach miałam włożone po 100 zł),
- Panna Młoda nie może mieć biżuterii z perłami, gdyż symbolizują one nieszczęście.

Przed ślubem:
- na kilka dni przed ślubem Panna Młoda powinna postawić swoje ślubne buty na parapecie, aby 'wleciało do nich szczęście' i pogoda w dniu ślubu była dobra, 
- jeśli przed ślubem płaczesz, czekają Cię po nim tylko szczęśliwe dni, jeśli się śmiejesz, mogą spotkać Cię kłopoty,
- Panna Młoda nie może przechodzić pod wiszącym praniem, bo w przyszłości może mieć problemy z porodem!


W drodze do Kościoła:
- nie wolno zawracać z drogi do Kościoła,
- wypatrzenie przed ślubem sroki bądź gołębia zwiastuje szczęście, w przeciwieństwie do wron czy kruków,
- nie należy przejmować się deszczem, gdyż jest on dobrym znakiem,
- Młodych do ślubu może zawieźć wyłącznie mężczyzna,
- Pan Młody, a tym bardziej Panna Młoda nie może prowadzić ślubnego samochodu.

Kościół:
- próg Kościoła należy przekroczyć prawą nogą,
- w drodze do ołtarza para młoda musi uważać, aby się nie potknąć,
- idąc do ołtarza Para Młoda powinna się uśmiechać, bo jaka droga do ołtarza, takie całe życie,
- jeśli podczas ceremonii obrączki spadną na ziemię, powinien podnieść je ksiądz lub ministrant, w żadnym wypadku nie powinni tego robić Państwo Młodzi, jeśli chcą zachować przy sobie szczęście,
jeśli świece przy ołtarzu płoną jasnym płomieniem w górę jest to dobry znak, gdy kopcą i miotają - wróżą problemy w związku, jeśli zagasną - rozstanie,
wszelkie pomyłki przy składaniu przysięgi małżeńskiej wróżą radość i szczęście,
- podczas przysięgi ksiądz owija dłonie młodych stułą, w zależności od tego czyja dłoń znajdzie się na górze, ta osoba będzie rządzić w związku,
- czuły pocałunek po przysiędze małżeńskiej symbolizuje wierność oraz uczciwość w przyszłym życiu, zatem należy, pamiętać aby był on niezapomniany,
- Para Młoda powinna trafić pod jak największy deszcz z ryżu - jest to symbolem płodności oraz zdrowego potomstwa,
- pieniądze, którymi obsypywana jest para młoda symbolizują nie tylko udane życie materialne, ale także dominację finansową przez małżonka, który pozbiera ich więcej,
- pierwszą osobą, która składa życzenia parze młodej powinien być mężczyzna - najlepiej świadek
wśród osób składających życzenia parze młodej powinna znaleźć się osoba zupełnie obca (przypadkowa, która właśnie jest w kościele), symbolizuje to szczęście w małżeństwie.

Sala weselna:
- Młodych witają u progu sali rodzice chlebem i solą, panna młoda może zostać zapytana o to, co woli: "Chleb, sól czy pana młodego". Prawidłowa odpowiedź brzmi: "Chleb, sól i pana młodego, żeby pracował na niego" (tak powiedziałam!). Para młoda otrzymuje też dwa kieliszki - jeden z wódką, drugi z wodą. Ten kto wypije wódkę, będzie dominował w związku. Nowożeńcy rzucają opróżnione kieliszki za siebie. Jeżeli się rozbiją - czekają ich długie lata szczęśliwego i dostatniego życia.
- pan młody w drodze o bezpieczeństwo swojej świeżo upieczonej żony przenosi ją przez próg - potknięcie żony symbolizuje bowiem potknięcia w małżeństwie,
- pierwszy taniec należy do Nowożeńców. Plączące się kroki oznaczają, że w życiu będzie podobnie, małżeństwo będzie niezgodne i małżonkowie będą zmierzać w różne strony.
- żadna kobieta poza Panną Młodą nie powinna być w bieli, nawet jeśli jej sukienka jest innego koloru. Biel oznacza niewinność Panny Młodej,
- wróżby związane z oczepinami nie dotyczą już nowożeńców. Panny łapią rzucaną przez Panią Młodą welon, podwiązkę lub bukiet, a kawalerowie rzucaną przez Pana Młodego muszkę. Tym osobom które je złapały wróżone jest szybkie małżeństwo.
- jednakże nie powinno się rzucać dwa razy welonem na własnym weselu, nie wróży to nic dobrego (o nie, rzucałam dwa razy!).

Świadkowie: 
- świadkiem może być osoba stanu wolnego,
- druhna Panny Młodej nie może być w dniu ślubu w ciąży,
- świadkami na ślubie nie powinna być para zakochanych, np. przyjaciół nowożeńców, bo to przyniesie im pecha i prawdopodobnie się rozstaną. Przesąd głosi, że para tylko raz powinna stawać razem przed ołtarzem - na własnym ślubie.



Co sądzicie o przesądach ślubnych?
Powiem Wam, że pisząc ten post nie wiedziałam, czy się śmiać, czy płakać. :) Wierząc w te wszystkie przesądy można popaść w paranoję!

* Wpis oczywiście powstał w oparciu o inne strony z tematyką ślubną, znalezione w internecie, sama bym tylu przesądów nie wmyśliła. ;)
    _____________________________________________________

                                                        Zapraszam na FACEBOOK BLOGLOVIN | INSTAGRAM | ALLEGRO


Poradnik ślubny - Jak się ubrać na przymiarkę sukni ślubnej?

$
0
0
Śledząc grupy ślubne na Facebooku zauważyłam dość częste pytania o to, jak powinno się ubrać na 'rajd' po salonach z sukniami ślubnymi w celu ich przymiarki. Pytanie może wydawać się dla niektórych głupie, ale według mnie wcale takie nie jest. Założenie po raz pierwszy sukni ślubnej jest sprawą nową, ekscytującą, wzruszającą, ale również trochę stresującą. Jak się ubrać, o co zadbać, aby w tak ważnym momencie czuć się komfortowo i pięknie?



Wybór sukni ślubnej jest jednym z najprzyjemniejszych ale również i najtrudniejszych momentów w całej organizacji ślubu. Suknia jest atrybutem Panny Młodej, która w tym jednym z najważniejszych dni w życiu chce czuć się olśniewająco. 

Kiedy najlepiej wybrać się w poszukiwaniu sukni? Zdania w tej kwestii są podzielone, jeśli jednak chodzi o mnie, to myślę, że im wcześniej, tym lepiej. Swoją suknię kupiłam w listopadzie i uważam, że to był dobry moment. Miałam czas na spokojne szukanie butów, dodatków i reszty potrzebnych rzeczy. Dodam, że nie miałam w planach dużego odchudzania, więc suknia była dla mnie cały czas dobra. Mówi się, że 3 miesiące przed ślubem to idealny czas na zakup sukni, ja się z tym nie zgodzę, na trzy miesiące przed tym dniem mieliśmy dużo innych spraw na głowie (załatwianie spraw Kościelnych, roznoszenie zaproszeń itp.), w tym też moja obrona magistra, więc nie chciałam już sobie zakrzątać głowy chodzeniem po salonach. Każdy robi, jak uważa, dla mnie pół roku przed ślubem to idealny czas na szukanie sukni. 

Przechodząc do meritum - jak się przygotować do mierzenia sukni ślubnej? 

1. Przede wszystkim należy się ubrać komfortowo. Ja byłam zazwyczaj ubrana w kryjące legginsy, obcisły top i narzucone coś na wierzch, np. koszula jeansowa. W takim stroju bez problemu mogłam zdjąć całą górę i suknię przymierzałam w legginsach, były dopasowane, więc nie przeszkadzały w mierzeniu sukni, czułam się wygodnie i komfortowo. Ze swojej strony nie polecam sukienek czy jeansów, no chyba, że nie czujecie dyskomfortu, aby stać przy kimś w samej bieliźnie, jeśli nie, to ok. :) 

2. Bielizna - nie będę się na ten temat dużo rozwodzić, to, że ładna i czysta, to wiadomo, najlepiej, aby biustonosz był zabudowany (nieprześwitujący) i biały, jeśli w takim kolorze chcecie mierzyć suknię i żeby miał odpinane ramiączka, podczas mierzenia możecie mieć ramiączka założone, wtedy podczas zakładania czy zdejmowania sukni, biustonosz nie będzie się podwijał. Dobrze jest, żeby mieć na sobie biustonosz, który założycie w dniu ślubu, ale nie jest to konieczne, ja mierzyłam suknie w normalnym, białym biustonoszu, ten ślubny kupiłam dopiero wtedy, kiedy wiedziałam, jaką suknię chcę. 

3. Buty - nie muszą to być te buty, które założycie w dniu ślubu, ale dobrze by było, aby miały mniej więcej taką wysokość obcasa, jaką chcecie mieć na ślubie. Pamiętam, że na pierwszej przymiarce nie miałam żadnych butów, ale ja nie miałam problemu z wysokością obcasa, wszystkie suknie były w długości dla mnie na styk, więc z obcasem szaleć nie mogłam, wiedziałam, że chcę max 5 cm i takie buty były do dyspozycji w salonie. Sylwetka w butach na obcasie będzie wyglądała zupełnie inaczej.

4. Dodatki - jeśli macie np. jakiś prezent od kogoś, welon, woalkę, biżuterię, czy cokolwiek innego, co chcecie założyć w dniu ślubu, to weźcie to ze sobą i zobaczcie, jak komponuje się z daną suknią.

5. Zadbane ciało - wiem, że to normalne, ale w ferworze poszukiwań sukni możecie zapomnieć o zadbanych i pachnących pachach. Warto też zadbać o ciało, wieczorem, przed przymiarką sukni, nałóżcie balsam nawilżający.

6. Fryzura - to już zależy od tego, jak chcecie mieć ułożone włosy w dniu ślubu. Ja wiedziałam, że chcę włosy upiąć, więc suknię przymierzałam z kokiem na głowie. Jeśli planujesz mieć rozpuszczone włosy, weź po prostu szczotkę do włosów, ale nie zapomnij o gumce, po mierzeniu kilku sukien, będziesz mieć dość latających wszędzie włosów. ;)

7. Makijaż - w tej kwestii polecam postawić na minimalizm, czyli lekki makijaż. Całkiem z niego rezygnować nie radzę, bo wiadomo, że twarz nawet w lekkim makijażu wygląda inaczej, będziemy się sobie wtedy bardziej podobać i inaczej patrzeć na całokształt. Słyszałam, że niektóre salony zakazują mierzenia w makijażu albo dają do założenia na głowę kapturek, dzięki czemu suknia nie brudzi się od makijażu podczas przymiarek.

8. Dobry humor - to akurat podstawa, najlepiej iść na przymiarkę wtedy, kiedy nie buzują nam hormony, kiedy mamy dobry dzień, jesteśmy najedzone i wyspane, przez co też nie nerwowe. :) Ważne, aby mierzyć suknię na spokojnie i zarezerwować sobie na to kilka godzin. 

9. Dobry doradca - mama, świadkowa, przyjaciółka, siostra czy jeszcze ktoś inny, ważne, aby spojrzał na Was szczerze i powiedział, w którym fasonie wyglądacie dobrze a w którym źle. Przyszła Panna Młoda będzie oszołomiona, w każdej sukni będzie czuła się dobrze (prawdopodobnie), a niestety nie zawsze tak jest i dobrze, aby ktoś z boku spojrzał trzeźwym okiem. :) Najlepiej weźcie ze sobą na przymiarki dwie osoby, co dwa zdania, to nie jedno!

10. Nie zamykaj się na jeden, konkretny typ sukni - to też jest ważną sprawą. Akurat ja wiedziałam, że chcę księżniczkę, ale kiedy przymierzyłam suknię z obniżonym gorsetem, miałam dosłownie talię osy i podobało mi się to, ale księżniczka mimo wszystko wygrała. Warto przymierzać wszystkie modele, czasem zachwycić może ten, o którym nigdy byśmy nie pomyślały. 


Zapomniałam o czymś jeszcze?
Jak wspominacie swoje przymiarki sukni?
Po której sukni poczułyście, że to 'ta jedyna'?

    _____________________________________________________

                                                        Zapraszam na FACEBOOK BLOGLOVIN | INSTAGRAM | ALLEGRO




Jak zamawiać na Aliexpress i płacić za zakupy w złotówkach?

$
0
0
13 lutego napisałam Wam na Instagramie oraz na Facebooku, że złożyłam swoje pierwsze zamówienie na AliExpress. W tym zamówieniu znalazło się kilkanaście rzeczy, z czego jedna z nich dotarła do mnie wczoraj, zrobiłam więc zdjęcie naszyjnika i pokazałam Wam. Naszyjnik wielu z Was się spodobał, tym bardziej, że kosztował mnie 1,50 zł. Pojawiło się z Waszej strony dużo pytań o to, jak zamawiać na Aliexpress i jak płacić w złotówkach, postanowiłam, że powiem Wam co i jak. :) 


O AliExpress słyszałam już dawno, tą stronę chwaliła moja koleżanka jak i Madzik, która prowadzi swój kanał na Youtubie. Po wielu namysłach postanowiłam wreszcie założyć konto na tej stronie i złożyć pierwsze zamówienie, tym bardziej, że można płacić w złotówkach.

Na początku, po wejściu na stronę, w prawym górnym rogu możecie zmienić język strony na polski. Następnie zakładamy konto na stronie.



Po założeniu konta przechodzimy do zakupów, jak widać wszystko jest po polsku, więc z łatwością można znaleźć to, czego szukamy.


Dziś postanowiłam zamówić naszyjniki, więc weszłam w dział 'biżuteria' i w podkategorię 'Naszyjniki'. Przed zaczęciem szukania, najpierw zaznaczam sobie ramkę z darmową wysyłką oraz z najlepiej ocenianymi przedmiotami. Poniżej możecie wybrać przedmioty z najlepszą oceną sprzedawcy, z największą ilością zamówień, sortować według trafności albo ceny. Możecie wpisać również słowo kluczowe oraz podać przedział cenowy.


Warto podczas wyszukiwania przedmiotów zwrócić uwagę na to, ile ma diamentów, oznacza to, że przedmiot sprzedaje zaufany sprzedawca.


Po wejściu w aukcję danego przedmiotu mamy pokazane dostępne kolory oraz opinie kupujących, poniżej mamy kilka zakładek, warto wybrać tą o nazwie 'feedback', czyli opinie, można zaznaczyć tylko opinie od osób z naszego kraju, czasem przy opinii można znaleźć też realne zdjęcie danego przedmiotu.





Jeśli opinie nam odpowiadają, klikamy kolor bądź model rzeczy, którą chcemy kupić i wybieramy opcję 'dodaj do koszyka', jeśli chcemy kontynuować zakupy, albo 'kup teraz' jeśli chcemy przejść do zatwierdzenia zakupu.

Okej, wybrałam kilka rzeczy z działu biżuterii, teraz przechodzę do 'koszyka', aby złożyć swoje zamówienie. 



Zamówienie złożone, przechodzimy do następnego kroku, czyli podanie swojego adresu oraz wyboru sposobu wysyłki. Jest kilka opcji wysyłki, jednak zależy nam na darmowej, więc wybieramy pierwszą pozycję.


Po wybraniu sposobu wysyłki, zatwierdzamy swoje zakupy, klikając 'place order'.



Ostatnia sprawa to zapłata za zakupy, jak widać na obrazku poniżej, możecie płacić kartą, innymi metodami, których nie znam oraz przez przelewy24, czyli zapłata w złotówkach. 


Wybieramy bank, w którym mamy konto i przenosi nas na stronę z danymi do przelewu. Robimy przelew z polskiego konta na polskie. Podobno w kwocie, którą mamy zapłacić, jest prowizja dla strony 'przelew 24', ale nie jestem w 100% pewna, w każdym razie mój bank nie naliczał mi żadnej prowizji.


Zapewne wiele z Was boi się zmawiania na AliExpress ze względu na cło, ja co prawda dopiero zaczynam przygodę z tą stroną, ale wyczytałam, że Urząd Celny może zainteresować się paczką, jeśli jej wartość przewyższa 50$ oraz jeśli kupujemy dużo podróbek. Jednak nie wiem dokładnie, jak to wygląda.

Na wstępie napisałam, że dotarło do mnie pierwsze zamówienie, więc pokażę Wam, jak wygląda. Zamówiłam ten naszyjnik - KLIK. A tak wygląda w rzeczywistości:


Jeśli macie ochotę, to zrobię post z realnymi zdjęciami zakupów z AliExpress, muszę tylko poczekać, aż wszystkie zamówienia do mnie dotrą.

Mam nadzieję, że ten post komuś z Was pomoże, pisałam go na szybko, ale myślę, że co najważniejsze zostało w nim zawarte. 

Dajcie znać, czy zamawiacie na tej stronie, jesteście zadowoleni?

_____________________________________________________

                                                        Zapraszam na FACEBOOK BLOGLOVIN | INSTAGRAM | ALLEGRO

Manicure hybrydowy - moje prace

$
0
0
Pomyślałam, że pokażę Wam w dzisiejszym poście to, jak idzie mi wykonywanie paznokci hybrydowych. Przy okazji będziecie mogli zobaczyć, jak kilka z moich lakierów wygląda na paznokciach, dodam, że pracuję głównie na Semilacu. Cały czas uczę się wykonywać paznokcie hybrydowe, nie robię tego idealnie, ale ćwiczenia czynią mistrza, prawda? ;) Aktualnie uczę się przedłużania paznokci i piłowania ich na kształt migdałka (piłowanie nigdy nie było moją mocną stroną!), efekt tego będziecie mogły zobaczyć na samym końcu tego wpisu. Z czasem mam nadzieję, że nauczę się też robić wzorki, albo efekt lustra! Okej, zapraszam Was do oglądania mojej przygody z manicure hybrydowym. :)


Większość zdjęć jest robiona telefonem, jednak wydaje mi się, że jakość nie jest najgorsza. Poniżej paznokcie mojej mamy, która lubi błysk i świecidełka, typowa sroka. :) Na paznokcie nałożyłam lakier mardi gras oraz diamond ring a także przykleiłam na cztery paznokcie małe cekiny.


Blue lagoon, diamond ring i stylish gray.


Sweet pink i syrenka.


Mardi gras a obok sweet pink i diamond ring.


Stylish gray oraz neonowy lakier z Cosmetics zone pokryte syrenką.


Klasyczny biscuit.


Lovely mickey oraz stylish gray ze wzorem sweterka.


Classic wine.


Paznokcie przed wykonywaniem manucire, musiałam przedłużyć kciuk i palec środkowy Hardem.


Efekt po przedłużaniu i pokryciu paznokci lakierem Biscuit + syrenka na dwóch paznokciach.


Paznokcie przed i po pomalowaniu lakierem w kolorze Cobalt oraz diamond ring, jeden paznokieć został przedłużony.


Tak, jak mówiłam, paznokcie nie są zrobione idealnie, zdarza mi się wyjechać na skórki, ale staram się, aby było jak najlepiej i widzę różnicę w tym, jak malowałam je na początku a jak wygląda to teraz. Mam nadzieję, że z czasem nauczę się robić to jeszcze lepiej, może wzorki zaczną mi wychodzić? Wielokrotnie dostaję wiadomości od Was na temat hybryd, dlatego też powstał ten wpis.

Jeśli chcecie zobaczyć krok po kroku, jak wygląda robienie manucure hybrydowego, to dajcie znać, chętnie taki wpis zrobię, jak znajdę czas, bo robienie paznokci zajmuje dobrą godzinę, a gdzie jeszcze robienie zdjęć. :) Może pokażę Wam, jak przedłuża się paznokcie? Dajcie znać w komentarzu. :)


    _____________________________________________________

                                                        Zapraszam na FACEBOOK BLOGLOVIN | INSTAGRAM | ALLEGRO



Poradnik ślubny - pytania, które warto zadać zespołowi weselnemu

$
0
0
Zespół weselny to jedna z podstawowych spraw, którą muszą załatwić przyszli małżonkowie. Nieraz po zakończonych weselach można usłyszeć od gości, że albo jedzenie było niesmaczne, albo zespół kiepsko grał, czasem słyszy się też o tym, że było za mało alkoholu, najczęściej jednak poruszane są dwie pierwsze kwestie. Według mnie dobry zespół jest (często) gwarancją dobrego wesela.  Jakie więc zadać zespołowi pytania, aby upewnić się, że akurat ta kapela ma przygrywać Wam na weselu?






Od czego zacząć poszukiwanie zespołu weselnego? Na pewno od rozmów ze znajomymi, zapytajcie ich, czy znają dobry zespół, może przy którymś z zespołów dobrze bawili się na weselu. Jeśli dobrze bawiliście się przy zespole, który grał u Waszych znajomych, zapytajcie ich, jak przebiegła współpraca z zespołem, czy wszystko przebiegło tak, jak było w założeniach. Kolejne miejsce do poszukiwania zespołu to internet, ale nie ogłoszenia, tylko fora internetowe, tam możecie znaleźć wiele informacji od osób, które miały do czynienia z danym zespołem. Ostatnim miejscem, w którym możecie szukać zespołu są targi ślubne, ale tam raczej możecie porozmawiać tylko z członkami zespołu a nie zasięgnąć opinii od osób u których zespół grał na weselu. Jeśli chodzi o nas, od razu wiedzieliśmy, jaki zespół chcemy mieć, bawiliśmy się przy ich muzyce na jednym z wesel, poza tym, członkowie zespołu to znajomi męża, więc wiedzieliśmy, że nas 'nie wykiwają'. Po naszym weselu goście bardzo chwalili zespół, mówili, że dawno tak dobrze się nie bawili. Kilka osób nawet chce mieć ten zespół na swoim weselu.  

Poniżej zebrałam dla Was kilkanaście pytań, które warto zadać zespołowi weselnemu.
  1. Podstawowa sprawa, to zapytanie zespołu, czy mogą udostępnić Wam materiał filmowy z wesela, który prowadzili, w ten sposób możecie zobaczyć, jak przy muzyce przez nich wykonywanej bawią się goście. 
  2. Jaki jest koszt wynajęcia zespołu na wesele?
  3. Jaki jest koszt dojazdu zespołu?
  4. Na jakich instrumentach wykonują muzykę?
  5. Jaki jest skład zespołu?
  6. Czy w zespole jest wokalistka? (w niektórych piosenkach warto, aby był głos kobiecy)
  7. Ile godzin będzie trwała usługa?
  8. Czy zespół będzie grał pod domem Panny Młodej i Pana Młodego? Oraz czy będzie podczas błogosławieństwa w domu Młodej?
  9. Ile trwają bloki muzyczne i jak długimi przerwami są oddzielane?
  10. Warto zapytać też o to, czy podczas przerw leci jakaś muzyka w tle.
  11. Jaki jest koszt przedłużenia usługi?
  12. Co należy zapewnić zespołowi na weselu?
  13. Jaki repertuar wykonuje zespół?
  14. Czy posiada swoje piosenki?
  15. Czy zespół wykonuje tylko muzykę disco polo?
  16. Czy zespół wykonuje tylko "nową" muzykę, czy zagrają też piosenki dla starszych pokoleń?
  17. Podoba mi się kilka piosenek, czy jest możliwość ich wykonania?
  18. Czy goście mogą zamawiać piosenki?
  19. Jak wyglądają oczepiny, jakie są zabawy?
  20. Możemy zasugerować swoje zabawy na oczepiny?
  21. Czy jest możliwość organizowania zabaw dla gości w trakcie trwania wesela (np. pociąg)?
  22. Czy zespół spożywa alkohol podczas swojej pracy?
  23. W jakich strojach występują muzycy?
  24. Czy zespół gra biesiadę weselną "za stołami"?

Czy o czymś zapomniałam?
Jeśli tak, to napiszcie mi proszę w komentarzu pytania, które powinnam dopisać do tego postu.


Na blogu pojawiły się już 3 wpisy, z serii: "Pytania do...", zapraszam:


Napiszcie proszę, jak wyglądały Wasze poszukiwania idealnego zespołu weselnego.
Wolicie zespół czy DJ?
Jak na Waszym weselu sprawdził się zespół?


    _____________________________________________________

                                                        Zapraszam na FACEBOOK BLOGLOVIN | INSTAGRAM | ALLEGRO


Osiem najczęściej używanych rzeczy

$
0
0
Pomyślałam, że dawno nie było na blogu wpisu w formie TAGu. Myślę, że takie posty to miła odmiana. Dzięki TAG-om możecie mnie bardziej poznać, to chyba fajne, prawda? Dziś opowiem Wam o rzeczach, które najczęściej noszę i używam. Rzeczy te będą podzielone na osiem kategorii i nie, nie będzie o telefonie, laptopie czy aparacie! :)


1. Najczęściej noszona bluzka i sweterek.
W ostatnim czasie zdecydowanie najczęściej noszę rzeczy w szarym kolorze. Moimi ulubieńcami są bluzka i sweterek z second handu, które nie kosztowały więcej niż 15 zł!


2. Najczęściej używany kosmetyk do włosów.
Kosmetyku jednego nie wymienię! Dlaczego? Dlatego, że po podczas każdego mycia stosuję praktycznie to samo, więc poniższe kosmetyki, to moja podstawa. Nie chciałam pokazywać Wam szamponu, wolałam skupić się na kosmetykach pielęgnacyjnych. Najczęściej więc używanymi kosmetykami są: maska do włosów Kallos Keratin, odżywka Garnier Awokado, olejek awokado i kuracja z olejkiem arganowym z firmy Marion. 


3. Najczęściej używany błyszczyk/szminka.
W ostatnim czasie najczęściej używam (oprócz typowo pielęgnacyjnych) pomadkę z wibo, dostaję od Was dużo pytań o to, co mam na ustach, więc pomadka nazywa się - million dollar lips, numer 3. Od razu zaznaczę, że nieestetycznie ściera się z ust, więc nie polecam jej.. Drugą pomadką, którą używam najczęściej jest Make Up Revolution w kolorze sweet heart. 


4. Najczęściej noszona biżuteria.
Mam swoją podstawę w biżuterii i jest to: zegarek w kolorze złotym lub srebrnym, jeśli zegarek mam złoty, to zakładam bransoletkę Lilou, kolczyki perełki, pierścionek zaręczynowy oraz obrączka - to oczywiste. :)


5. Najczęściej używany lakier do paznokci.
Najczęściej używam lakier hybrydowy z Semilac, nazywa się Lovely Mickey.


6. Najczęściej używane perfumy.
Zdecydowanie najczęściej używam perfumy z Avonu: Rare Gold oraz Perceive.


7. Najczęściej noszona torebka.
Karmelowa z firmy Tom&Eva.


8. Najczęściej noszone buty.
W ostatnim czasie najczęściej nosiłam czarne kozaki, które kupiłam na Marywilskiej w Warszawie.



Czekam na Wasze odpowiedzi w komentarzu na ten TAG, powiedzcie mi, co najczęściej używacie! :)
Miło mi będzie, jeśli zrobicie też taki wpis na swoim blogu.
Może używacie podobnych rzeczy do moich? :)


    _____________________________________________________

                                                        Zapraszam na FACEBOOK BLOGLOVIN | INSTAGRAM | ALLEGRO



Nowy wygląd bloga

$
0
0
Wczoraj na Facebooku i Instagramie wspominałam Wam, że na blogu będą zmiany. Poprzedni szablon podobał mi się, ale powoli miałam dość tego wszechobecnego na nim różu.. Potrzebowałam odmiany, takiego powiewu świeżości. Chciałam, aby szablon był czytelny, minimalistyczny, ale nadal chodź w małym stopniu pastelowy. Myślę, że całość prezentuje się dobrze.  


Ciekawa jestem Waszej opinii, mam nadzieję, że miło porusza Wam się po blogu i wszystko jest czytelne. Chciałam też, aby blog był szerszy, przez co zdjęcia większe. Bardzo podoba mi się nagłówek, jest taki delikatny, ale ma w sobie to coś. Jak możecie zauważyć, odeszłam też od zamieszczania w nagłówku nazwy bloga: "Szczęściem jest być Kobietom". Myślę, że "Lifestylowy blog dla Kobiet", bardziej pokazuje rodzaj bloga i to, jaka jest jego treść. Dodatkowo ruchomy górny pasek pozwoli Wam szybciej zmieniać kategorie bądź przechodzić do strony głównej, bez konieczności przewijania strony na samą górę. Zmienione zostało również zdjęcie w tle i miniaturka na Facebooku, teraz wszystko jest spójne.






Będę wdzięczna za Wasze opinie. :)
Uzupełniona została również strona 'o mnie', także zapraszam do czytania.


Życzę Wam dobrej nocy!




Styczeń i luty'16 w zdjęciach

$
0
0
Wydaje mi się, że jestem chyba ostatnią osobą w blogosferze, która robi  wpis ze styczniowym i lutowym instamixem! Pod wpisami tego typu pojawiły się Wasze komentarze, w których napisaliście, że takie posty przypadły Wam do gustu,  postaram się więc o częstsze 'miesiące w zdjęciach'. Wiem, że nie każdy z Was śledzi moje konto na Instagramie, dlatego też takie notki będą się pojawiać. Postaram się być systematyczna. :)


Ostatnio postanowiłam zacząć malować usta. Nie robię tego codziennie, raczej raz na jakiś czas, jednak myślę, że z pomalowanymi ustami wyglądam dużo lepiej, ciekawa jestem Waszej opinii w tym temacie. Zazwyczaj na ustach mam pomadki w odcieniach różu, bo w takich czuję się najlepiej. Poniżej możecie również zobaczyć najbardziej aktualne zdjęcie moich włosów.



Jakiś czas temu postanowiliśmy z mężem zrobić faworki, po raz pierwszy w życiu nasze wspólne. :) Różnią się bardzo od tych, które robiła moja babcia, wyszły kruche, idealne! 
Dodałam Wam też zdjęcie jedzenia z piekarnika, a dokładnie zapiekanki z makaronem, szpinakiem i kurczakiem. Polecam spróbować, niebo w gębie! Robiliście kiedyś kaszotto? Ja zrobiłam po raz pierwszy i smak jak dla mnie, mocno średni... Kolejne zdjęcie to naleśniki z mąki razowej z farszem z sera białego i bananów, były na prawdę smaczne. Dalej coś, co uwielbiam, czyli kanapki z masłem orzechowym i bananem oraz naleśniki ze szpinakiem i kurczakiem. 


Szczerze polecam Wam naleśniki po meksykańsku w sosie beszamelowym. Beszamel idealnie łagodzi wyraźny smak meksykańskiego farszu. Lubicie pierogi? Ja uwielbiam! Wie o tym mój mąż i przygotował pierogi z usmażoną szynką, serem i cebulką. Pierogi smażył na patelni, nie były gotowane w wodzie, pychota! Ostatnie zdjęcie to odrobina słodkości, czyli nowa Milka Collage. Spodziewałam się dużo lepszego smaku, ale nie jest najgorzej. 


Jakiś czas temu postanowiłam zmienić portfel, ten, który używałam, był już brudny i zniszczony, dlatego zaczęłam poszukiwania na Allegro. Wymogi były dwa - portfel musiał być duży i posiadać jeszcze jakąś przegrodę oprócz tej, która jest zasuwana. Portfel kosztował ok. 35 zł. Kolejne zdjęcie to moja codzienność, czyli praca przy maszynie do szycia. :)
Na Instagramie wypominałam Wam o tym, że chciałam wywołać zdjęcia ze ślubu, jedna z dziewczyn poleciła mi konto na Allegro: fotolab. Przyznam szczerze, że jestem zachwycona, za wywołanie 350 zdjęć zapłaciłam tylko 70 zł z wysyłką. Jakość zdjęć, czas wysyłki - rewelacja. Natomiast sprawa gorzej wygląda z fotoksiążką, zamówiliśmy od tego sprzedawcy dwie, nasze zdjęcia były dobrej jakości, w książce wyglądają po prostu kiepsko... Kolejne zdjęcie, które dodałam, to zdjęcie moich włosów, a dokładniej refleksów w kolorze blond, które uwielbiam i z chęcią chciałabym mieć ich więcej na swoich włosach. 
Ostatnio wspominałam Wam o tym, że zaczęłam przygodę z Aliexpress (napisałam też post o tym, jak zamawiać na tej stronie i płacić w złotówkach - jeśli jeszcze nie widzieliście), na zdjęciu przedstawiam swoje pierwsze zamówienie. Ostatnie zdjęcie to bilety do kina, byliśmy na filmie "Planeta singli" - dla mnie bardzo przeciętny film, zdecydowanie lepiej bawiłam się na "Pitbullu".


Styczniowa zima, zakupy z Biedronki i torebka, którą jakiś czas temu odkupiłam od znajomej za 10 zł. :) W ostatnim wpisie o hybrydach wspominałam Wam, że uczę się przedłużania paznokci, idzie mi to coraz lepiej. 
Ten psiak na zdjęciu to Odi, kilkumiesięczny labrador mojej siostry. Ostatnie zdjęcie przedstawia efekt na rzęsach, jaki daje tusz z firmy Eveline.


Na koniec zostawiam moją metamorfozę... Ocenę pozostawiam Wam. :)


Dajcie proszę znać, czy tego typu wpisy Wam się podobają, jeśli tak, to postaram się być systematyczna i robić je przynajmniej co dwa miesiące.
Śledzicie mnie na Instagramie?
Na pewno przy dodawaniu tych zdjęć do wpisów, mogę napisać Wam więcej słów, niż na Instagramie.


Życzę Wam wszystkim wesołych Świąt Wielkanocnych, spędźcie je w miłej i rodzinnej atmosferze.

___________________________________________________________

                                                         Zapraszam na FACEBOOK BLOGLOVIN | INSTAGRAM | ALLEGRO


Total beż

$
0
0
Jaka część garderoby kojarzy Wam się z klasyczną elegancją? Mi zdecydowanie beżowy płaszcz, jest ponadczasowy, pasuje do wielu stylizacji. Dlatego też, jak chcę wyglądać elegancko, to przeważnie go zakładam. W dzisiejszej stylizacji czuję się dość poważnie, bo chociaż mam prawie 25 lat, więc jestem (dość) młodą osobą, to uważam, że raz na jakiś czas tej dojrzałej klasyki dodać sobie nie zaszkodzi. 



Stylizację, którą Wam dziś pokazuję, miałam na sobie we Wielkanoc, byliśmy na śniadaniu u moich rodziców i teściowej, więc chciałam wyglądać elegancko. Założyłam sukienkę z Reserved, którą dostałam od rodziców na Boże Narodzenie. Płaszcz to Kalvin&Klein, buty F&F. Szalik w kratę kupiłam na Allegro a torebkę w centrum Chińskim. Jeśli chodzi o biżuterię, to miałam na sobie naszyjnik z jakiejś chińskiej strony online, bransoletkę Lilou i zegarek w kolorze złota. Na samym dole tego wpisu możecie zobaczyć mój makijaż.



A co dla Was jest klasyką, podstawą w każdej szafie?
W jakiej stylizacji czujecie się elegancko?


Zapraszam na FACEBOOK BLOGLOVIN | INSTAGRAM | ALLEGRO

Nowości w mojej szafie #65 | secondhand, F&F, vinted, spodnie z szafy mamy

$
0
0
Ostatni zakupowy wpis pojawił się w styczniu, od tego czasu trochę rzeczy w mojej szafie przybyło. Pora więc nadrobić zaległości i to wszystko Wam pokazać. Kupiłam kilka wiosennych rzeczy, ale również takie, które będą uniwersalne, na każdą porę roku. Zapraszam do dalszej części wpisu. :)


Na wstępie pokażę Wam kilka rzeczy z secondhandu. Cena każdego ubrania to max 15 zł.



Ceny poniższej parki nie pamiętam, ale dodam, że oryginalnie miała rozmiar 46! Udało mi się ją zwęzić do swojego rozmiaru. Jeansowe parki to nie do końca mój styl (mam już jedną, do której doszywałam rękawy, kiedyś na blogu była z nią stylizacja), myślę jednak, że z moimi różowymi conversami (notabene również z ciucholandu) będzie wyglądać bosko!


Jeśli chodzi o spodnie, przybyło mi aż 6 par! Część z nich wydobyłam z szafy mamy, jedna para jest z F&F oraz jedna z secondhandu. Wszystkie spodnie oprócz jednej pary, są z wysokim stanem, w tego typu spodniach czuję się najlepiej.


Dość dawno nie pokazywałam Wam butów. Na wiosenny sezon postanowiłam zakupić dwie pary: workery do płaszczyków oraz buty z klamrami do kurtek z ekoskórki, kosztowały 40 zł. Kalosze wzięłam bez większego namysłu, kosztowały 25 zł i myślę, że takie buty są potrzebne w każdej szafie. 


Ostatnie rzeczy z odzieży to zakupy z Vinted. Kupiłam płaszcz za 35 zł oraz tunikę, za którą wymieniłam swoje ubranie.


Na zakończenie tego wpisu pokażę Wam dodatek, czyli nowe okulary oraz case na telefon z Aliexpress.


A co Wy sobie ostatnio ciekawego kupiłyście?
Co podoba Wam się z moich zakupów? :)


Zapraszam na FACEBOOK BLOGLOVIN | INSTAGRAM | ALLEGRO


Tarta z jabłkami

$
0
0
Postanowiłam reanimować kategorię 'kuchnia'! Ostatni wpis z tej serii pojawił się w czerwcu, także bardzo dawno. Często zdarza się, że po tym, jak dodam zdjęcie jedzenia na Instagram czy Facebook, dostaję sporo pytań o to, jak danie bądź ciasto jest wykonane. Powiem Wam szczerze, że nie mogłam przez bardzo długi czas zebrać się do tego, aby wszystkie przepisy, które dodałam na blogu, wkleić sobie do zeszytu i robiąc ciasto czy sałatkę, szukałam przepisu na blogu, także kategoria ta przydała się też wielokrotnie mi. Na całe szczęście wszystkie swoje ulubione przepisy mam już wydrukowane, a te nowe, które będę testować, przedstawię Wam. Dziś mam dla Was propozycję bardzo dobrego ciasta, a mianowicie tartę z jabłkami. Ciasto zrobiłam na Wielkanoc, mi bardzo smakowało.



Ciasto jest tanie, proste i dość szybkie w wykonaniu. Oczywiście przepisu nie wymyśliłam sama, pochodzi z TEJ strony. Na kuchennewariacje pysznych przepisów jest mnóstwo! Dodam, że po raz pierwszy zrobiłam sama tartę, była na prawdę dobra. Polecam spróbować. :)


Składniki na ciasto:
- 2,5 szklanki mąki pszennej
- 1/2 kostki masła
- 3 jajka
- 3/4 szklanki cukru pudru
- szczypta soli

Nadzienie:
- 1,5 kg jabłek
- 5 łyżeczek cukru
- 2 łyżeczki cynamonu


Robienie tarty rozpoczynamy od przygotowania ciasta. Wszystkie składniki po kolei łączymy ze sobą i zagniatamy ciasto. Możemy to zrobić również w robocie. Po wyrobieniu ciasta wkładamy go do lodówki na ok. 30 min. W międzyczasie obieramy jabłka i kroimy na małe kawałki a następnie wrzucamy do garnka, dodajemy cukier i cynamon i dusimy kilka minut aż jabłka troszkę zmiękną.
Ciasto na tarte wyjmujemy z lodówki i rozwałkowujemy a następnie wyklejamy nim formę do tarty. Następnie wrzucamy tarte do nagrzanego piekarnika do temperatury 160 stopni i podpiekamy ok. 20 minut.
Z pozostałego ciasta przygotowujemy sobie paski aby przyozdobić wierzch tarty.
Na podpieczoną tarte dajemy przygotowane jabłka a następnie przyozdabiamy paskami przeplatając je. Tarte dajemy ponownie do piekarnika i podpiekamy jeszcze ok. 20 minut aby góra nam się zrumieni.




Jakie ciasto lubicie najbardziej, może podzielicie się przepisem?

Niebawem pojawi się przepis na ciasto marchewkowe oraz na dwa dania z makaronem!

Miłego dnia :)
                                               ___________________________________________________________________
             
                                                            Zapraszam na FACEBOOK BLOGLOVIN | INSTAGRAM | ALLEGRO

Druciana szczotka - czyli przeróbka jeansów na szorty w 5 minut!

$
0
0
Wielokrotnie dostawałam od Was prośby, aby zrobić wpisy z cyklu "zrób to sam". Chciałybyście oglądać moje przeróbki ubrań (ale w tej kwestii robię wszystko na oko, także bez sensu byłoby coś pokazywać, nie chce mi się mierzyć itp.:)), pojawiały się też propozycje, abym zrobiła wpisy o maszynie do szycia, o nauce szycia, o podstawach itp. Jeśli chodzi o techniczne sprawy maszyny, wolałabym takich postów nie robić, gdyż ja pracuję na maszynach przemysłowych, które różnią się od maszyn domowych. Poza tym, dostawałam też pytania o to, jaką maszynę wybrać, czym się kierować przy wyborze, na te pytania też nie odpowiem, gdyż mistrzem maszyn jest mój tata, zawodowy mechanik maszyn do szycia. ;) Jeśli jednak macie jakieś bardziej techniczne pytania, możecie je zadać, najwyżej poproszę o odpowiedź tatę. Na zakończenie wstępu (jakkolwiek to brzmi) dodam, że nie jestem krawcową z wykształcenia, więc nie o wszystkim mam pojęcie. :)


Trochę się wahałam przed dodaniem tego wpisu. Dlaczego? Dlatego, że to, co pokażę, jest tak błahe, że każdy to może zrobić! Jednak do dodania wpisu przekonał mnie mąż, mówiąc, że tego typu notka to zawsze coś innego, poza tym chcecie, aby tego typu posty były, więc jest. Nie każdy ma zdolności krawieckie a do wykonania przeróbki wystarczą tylko nożyczki, druciana szczotka i 5 minut wolnego czasu. Szczotkę możecie kupić w marketach budowlanych, nie kosztuje więcej niż 5 zł. Swoją znalazłam u taty w warsztacie, jest zdezelowana, ale to nic, ważne, że spełniła dziś swoją funkcję. Szczotką na prawdę bardzo łatwo i przede wszystkim szybko szarpie się spodnie, ponieważ jest ostra. Pamiętajcie, aby uważać na palce, bo łatwo o ich zadrapanie. :) Szczotką możecie wykonywać takie ruchy, jakie chcecie, można trzeć po spodniach zarówno ruchem 'prawo lewo' jak i 'góra dół'. Wcześniej robiłam przetarcia pumeksem, ale uwierzcie mi, z tym schodzi się dużo dłużej... Spodnie na pewno można poszarpać bardziej czy zrobić przetarcia wspomnianym wcześniej pumeksem, ja jednak dałam sobie z tym spokój, chciałam, aby spodnie nie były przesadzone, bo wystawiam je na sprzedaż. Ten wpis powstał głównie dlatego, aby pokazać Wam, jak ułatwić sobie przecieranie nogawek spodni za pomocą szczotki. :)



 Miłego wieczoru! :)

_____________________________________________________________________________________________
                                                                                          
             
                                                                                                     Zapraszam na FACEBOOK BLOGLOVIN | INSTAGRAM | ALLEGRO

Nowości kosmetyczne | Pierre Rene, Kobo, Wibo, Revitalash, Kallos, Garnier

$
0
0
Niedawno w Naturze była promocja na kosmetyki do makijażu - 40%. O promocji dowiedziałam się w piątek 25.03, pomimo zmęczenia, które nasiliło się po świątecznym sprzątaniu mieszkania, postanowiłam pojechać do galerii i wskoczyć do drogerii, godzinę przed zamknięciem. Głównym powodem moich zakupów było poszukiwanie podkładu. Napisałam Wam na Instagramie, że zawsze moim ideałem był podkład mineralny, podkreślałam to nie raz, zużyłam 8 opakowań i zauważyłam, że w ciągu ostatnich czterech miesięcy, przestał dobrze współgrać z moją skórą. 




Skóra na czole zaczęła się przetłuszczać, wcześniej nie miałam takich problemów, moja cera była normalna, może nawet w kierunku suchej, nie miałam z nią problemów, wystarczyło tylko nawilżanie. Podobno takie wariacie skórne są normą po odstawieniu antykoncepcji, no nic, zobaczymy, pozostanie czekanie (miałyście takie problemy ze skórą, jak sobie radziłyście?). Wracając do podkładu mineralnego, od kilku miesięcy zauważyłam, że schodzi mi ze skóry, wystarczy, że lekko przetrę palcem i podkład schodzi, czoło mi się po 4 godzinach zaczyna dość mocno świecić, podkład się 'ciastkuje', wygląda po prostu nieestetycznie. Pomyślałam, że spróbuję podkładu płynnego, jako, że podkład Rimmela Wake My Up skończył mi się i postanowiłam do niego nie wracać (ciemniał na twarzy i był dość ciemny, pomimo najjaśniejszego koloru z całej gamy), musiałam kupić nowy. Spędziłam dość dużo czasu w Naturze i wybrałam podkład firmy Pierre Rene - Skin Balance w najjaśniejszym kolorze. Podkład kosztuje ok. 30 zł, po przecenie zapłaciłam 17 zł. Wahałam się nad kolorem, myślałam, że będzie zbyt jasny, ale wydaje mi się, że jest idealny. W momencie pisania tego wpisu, miałam go na sobie dwa razy, aplikowany był palcami oraz gąbeczką. Za pierwszym razem trzymał się ładnie ok. 8 godzin, potem zaczął lekko się wycierać, za drugim razem trzymał się dość dobrze przez 13 godzin (trzymałby się i dłużej, ale chciałam już zmyć makijaż). Na pewno w tym, że podkład dobrze się utrzymywał, pomógł puder, o którym niżej.


Puder ryżowy na promocji kosztował bodajże 12 zł, jest to puder sypki, transparentny. Tak, jak napisałam wyżej, w duecie z podkładem tej firmy sprawdził się idealnie, moja twarz była zmatowiona przez cały dzień. Puder nie stworzył efektu maski, makijaż wyglądał naturalnie. Na ten moment mogę śmiało polecić, zobaczymy, jak będzie się sprawdzał a dłuższą metę.


Niedawno wspominałam Wam, że zaczęłam malować usta, które pokryte pomadką pięknie dopełniają makijaż. W Naturze bardzo spodobał mi się odcień pomadki Kobo - 311. Pomadka w promocji kosztowała ok. 9 zł. Czy jest trwała? Nałożyłam ją kilka minut po 8 rano, ok. 11.30 jadłam i piłam, pomadkę miałam na ustach, lekko się wytarła, ale nie było źle. Słyszałam dużo dobrego o pomadkach Golden Rose i Bourjois, muszę się rozejrzeć za nimi. Może Wy mi polecicie trwałe i niedrogie pomadki?


Jakiś czas temu zaczęłam też przygodę z rozświetlaczami, moim pierwszym nabytkiem był Silver Highlighter z Lovely, teraz postanowiłam kupić coś w złotym odcieniu, wybrałam Diamond Illuminator od Wibo. Kosztował ok. 10 zł w Rossmanie.


Ostatni kosmetyk z tych, które dotyczą twarzy, to odżywka RevitaBrow. Na pewno widzieliście już posty, w których dodałam opinię o tym produkcie. Zużyłam dwie buteleczki po 1 ml, jednak chciałam, aby efekt był większy i postanowiłam zakupić pełną wersję. Odżywkę kupiłam przez aplikację, dostępny był kod -10%, zapłaciłam więc za nią podajże 230 zł. Używam odżywkę od 10 marca, ciekawa jestem, na jak długo mi wystarczy. 


Czas na kwestie włosowe. Już jakiś czas temu kupiłam w Naturze kurację do włosów z olejkiem arganowym firmy Marion. Bardzo lubię nakładać ten produkt na umyte, suche już włosy. Kosmetyk ten sprawia, że włosy od razu z puszystych stają się gładkie, po prostu je ujarzmia. :) Marion 7 efektów kosztował mnie 5 zł.


Od jakiegoś czasu moim dużym ulubieńcem włosowym jest odżywka Garnier olejek z awokado i masło karite. Odżywka + olejek awokado po wymieszaniu świetnie sprawdza się wczesane we włosy tuż po umyciu. Potem nakładam na włosy folię i czapkę, włosy myję jeszcze raz po upływie pół godziny, na włosy znów nakładam na moment samą odżywkę i efekt jest super, moje włosy bardzo to lubią! Z ciekawości kupiłam też odżywkę Garniera  'Sekrety Prowancji', napisali na opakowaniu, że odżywka sprawdza się na włosach, które lubią się przesuszać, no, zobaczymy. 


Moje włosy oprócz odżywki Garniera, kochają też maskę keratin firmy Kallos. Maska już mi się kończy, dlatego tym razem kupiłam w Naturze wersję Blueberry. Zapach nie do końca mi odpowiada, cały czas kojarzy mi się z farbą do włosów, nałożyłam pierwszy raz i jak na razie widzę, że lepiej sprawdza się keratin, zobaczymy, jak będzie dalej. Maska kosztowała 10 zł.


Ostatni zakup na dziś do krem do rąk firmy evree. Używałam już czerwoną wersję tego kremu i mogę powiedzieć, że obie są dość średnie, nie ma rewelacji. Jaki krem do rąk polecacie?



A jak tam Wasze zakupy kosmetyczne? :)

 Miłego wieczoru! :)

_____________________________________________________________________________________________
                                                                                          
             
                                                                                              Zapraszam na FACEBOOK BLOGLOVIN | INSTAGRAM | ALLEGRO




Viewing all 139 articles
Browse latest View live